"Kokainowy proces" rozpoczął się
Dziennikarze przez kuloodporne szyby, oddzielające salę rozpraw, przygladają się jednemu z największych procesów sądownictwa (PAP- Przemek Wierzchowski)
Jeden z największych procesów karnych w polskim
sądownictwie rozpoczął się we wtorek przed warszawskim Sądem
Okręgowym. Po trwających prawie 2,5 godziny kwestiach
proceduralnych prokurator zaczął odczytywanie aktu oskarżenia.
Wcześniej przewodnicząca składu sędziowskiego, sędzia Barbara Skoczkowska, poinformowała o wyłączeniu do odrębnego postępowania trzech spośród 45 oskarżonych.
Otwarcie przewodu sądowego opóźniały wnioski o wyłączenie do osobnego postępowania lub o zmianę obrońców składane przez adwokatów i ich klientów.
Według prokuratury, grupa wyszukiwała osoby, którym proponowano atrakcyjne wyjazdy do Ameryki Południowej w zamian za wyświadczenie "drobnej przysługi". Przysługą tą było przemycenie narkotyków z Ameryki Południowej. Narkotyki rozprowadzane były w krajach Europy Zachodniej i przeważnie nie trafiały do Polski.
Jednorazowo kurierzy przewozili od 2 do 5 kilogramów narkotyku. Jedna za metod polegała na rozcieńczeniu kokainy w wodzie i umieszczeniu roztworu w butelkach po alkoholu.
Grupa miała doskonale opracowany plan wymiany przedmiotów, w których ukrywano kokainę. Kurier przechodził na lotnisku w Bogocie tylko pobieżną kontrolę. Na lotnisku europejskim był pasażerem tranzytowym, nie był więc sprawdzany przez celników. Rzeczy nafaszerowane narkotykiem przekazywał kolejnej osobie, która przylatywała z Warszawy i spokojnie wracała z towarem do Polski. Ponieważ w jej paszporcie nie było wiz kolumbijskich, nie budziła podejrzeń.
Na trop grupy wpadł Urząd Ochrony Państwa, kiedy z północno-wschodnich województw na luksusowe wyjazdy do krajów Ameryki Południowej wybierały się osoby, których status materialny nie pozwalał na to: bezrobotni, uczniowie. UOP zaczął łączyć fakty, kiedy Polaków z tych województw zaczęto zatrzymywać w krajach Ameryki Południowej za przemyt narkotyków.
"Mózgiem" grupy był najprawdopodobniej Tadeusz S; na ławie oskarżonych zasiądzie także Leszek D. pseudonim Wańka, uważany za jednego z bossów pruszkowskiej mafii.
45 osobom, w tym pięciu kobietom, postawiono w sumie 138 zarzutów. W areszcie przebywa 38 osób. Akt oskarżenia liczy prawie 300 stron. Jego sporządzenie było możliwe dzięki zeznaniom m.in. trzech świadków koronnych. Oskarżonym zarzuca się m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej, nielegalny handel kokainą, nielegalny przewóz kokainy oraz fałszowanie dokumentów. Oskarżonym grożą kary do 10 lat więzienia.
Rozprawa odbywa się przy niespotykanych środkach bezpieczeństwa. Na potrzeby tego procesu zaadaptowano gmach po dawnej jednostce wojskowej na warszawskim Bemowie.
Na salę rozpraw przybył minister sprawiedliwości Stanisław Iwanicki oraz desygnowana na nowego ministra sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera sędzia Barbara Piwnik. Iwanicki powiedział, że taka sala sądowa - ze specjalnymi zabezpieczeniami i wybudowana specjalnie na potrzeby procesu - jest dobrym przykładem tego, jak powinno się gwarantować bezpieczeństwo. Pytany o koszty wybudowania sali Iwanicki odpowiedział, że wydano na to "tyle, ile potrzeba". (ck)(ajg)