Kieres musi odejść
Prof. Leon Kieres musi odejść. Przeprowadzona przez prezesa Instytutu Pamięci Narodowej i Kolegium IPN dzika lustracja o. Konrada Hejmy przelała czarę karygodnych błędów Kieresa - pisze w "Trybunie" Piotr Skura.
29.04.2005 06:58
Jego zdaniem, szef instytutu po raz kolejny ominął prawo. Zrobił to po to, żeby podlizać się sejmowej prawicy i tym samym zwiększyć swoje szanse w głosowaniu nad wyborem na następną kadencję w IPN.
Nie chcemy przesądzać o winie o. Hejmy - dominikanina i rzymskiego korespondenta Radia Maryja. Nie wiemy, czy rzeczywiście robił to, o co go oskarża Kieres. Jesteśmy natomiast przekonani, że każda instytucja państwowa - w tym IPN - ma obowiązek działać wyłącznie na podstawie obowiązującego prawa - stwierdza dziennik.
Ustawa regulująca działanie instytutu nie daje tymczasem ani jego prezesowi, ani kolegium uprawnień do lustrowania kogokolwiek. Takie prawo przysługuje tylko sądowi lustracyjnemu badającemu każdą sprawę na wniosek rzecznika interesu publicznego. A i to dotyczy jedynie wybranych grup obywateli - w tym m.in. prezydenta, premiera, posłów, senatorów, ministrów i wyższych urzędników państwowych. O. Hejmo nie pełnił żadnego z tych urzędów.
IPN nie może też dowolnie ujawniać nazwisk tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa. Przechowywane w swoich archiwach akta ma prawo udostępniać jedynie historykom, dziennikarzom - pod wieloma ograniczeniami - i pokrzywdzonym, którzy mogą zażądać ujawnienia im nazwisk donoszących TW.
Zlustrowanemu w środę dominikaninowi nie pozwolono ustosunkować się do zgromadzonych w jego sprawie materiałów. Nie dano mu więc prawa do obrony. Kieres i członkowie kolegium nie spytali go nawet, czy przyznaje się do winy. Trudno powiedzieć, na czym miały polegać konkretnie kontakty o. Hajmy z SB. Jeden z członków kolegium ujawnił bowiem, że korespondent Radia Maryja nie był tajnym współpracownikiem - nie podpisał żadnej lojalki - lecz jedynie kontaktem operacyjnym. Krakowski historyk IPN mający wgląd do akt stwierdził natomiast, że informacje przekazywane SB miały charakter plotkarski. (PAP)
Więcej: "Trybuna" - Kieres musi odejść