Katastrofa pod Rzeszowem. Nowe informacje
- To był prywatny helikopter, na jego pokładzie było dwóch mężczyzn - mówi w rozmowie z WP oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP w Rzeszowie. Przed godziną 16 strażacy dostali zgłoszenie o katastrofie śmigłowca w okolicach Malawy na Podkarpaciu.
W sobotę po południu, w okolicach Rzeszowa, niedaleko miejscowości Malawa, w trudno trudno dostępnym terenie, śmigłowiec typu Robinson R44 spadł na ziemię.
- Kiedy strażacy przybyli na miejsce to śmigłowiec już był spalony, tylko się tlił. To był prywatny helikopter, na jego pokładzie było dwóch mężczyzn- mówi w rozmowie z Wirtualną Polską st. kpt. Jan Czerwonka z KM PSP w Rzeszowie.
Skandal korupcyjny w Ukrainie. Najbliższe otoczenie Zełenskiego pod lupą służb
Zaznacza, że służby przeczesują okoliczne tereny, żeby upewnić się, czy nie ma więcej ofiar.
- Na miejscu jest w tej chwilo 14 zastępów, zarówno PSP, jak i OSP, czyli około 50 strażaków - dodaje w rozmowie z WP rzecznik podkarpackich strażaków st. bryg. Marcin Betleja.
Warunki pogodowe na Podkarpaciu są ciężkie. W miejscu, gdzie doszło do katastrofy mgła ogranicza widoczność.
Akcja służb trwa, sznur aut w pobliżu katastrofy
Lokalne media informują, że z powodu trwającej akcji strażaków, zamknięta pozostaje droga z Malawy w kierunku Cierpisza. Utworzył się tam korek, na odblokowanie trasy czeka kilkadziesiąt samochodów.
Okoliczności i przyczyny rozbicia się maszyny będzie badać policja i Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Źródło: WP