Jarosław Kaczyński: śmierć Remigiusza Musia może być traktowana jako ostrzeżenie
Śmierć technika pokładowego Jaka-40 Remigiusza Musia może być traktowana jako ostrzeżenie - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w "Rozmowie Niezależnej" na stronie internetowej "Gazety Polskiej".
31.10.2012 | aktual.: 31.10.2012 20:25
- Śmierć pana chorążego może być traktowana jako związana z jego rolą jako świadka, ale może też być traktowana - i jedno drugiego nie wyklucza - jako ostrzeżenie - stwierdził Jarosław Kaczyński.
- Proszę zwrócić uwagę, że ostatnio zespół ludzi, którzy mówią prawdę, którzy starają się dotrzeć do prawdy w sprawie smoleńska, bardzo się rozszerzył. Ja bym to widział w takim kontekście. Gdybym był prokuratorem, tobym prowadził śledztwo właśnie w tym kierunku - dodał prezes PiS.
Chorąży Remigiusz Muś był już na emeryturze. W śledztwie w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154M był przesłuchiwany jako świadek. Muś w wywiadach dla mediów twierdził, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do wysokości 50 m. Z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów.
Chorąży Muś twierdził, że już po wylądowaniu Jaka-40, pozostając w kabinie, słyszał przez radio rozmowę między załogą Tu-154M i kontrolerem i słyszał wyraźnie, że kontroler miał zezwolić na zejście do "wysokości decyzji" 50 m, na której załoga miała zdecydować, czy wyląduje. Według M. również załoga Jak-a dostała zgodę na zejście do 50 m. Jak-40 wylądował w trudnych warunkach, około godziny przed katastrofą prezydenckiego samolotu. Na jego pokładzie było kilkunastu dziennikarzy mających relacjonować uroczystości rocznicowe w Katyniu.