Janusz Piechociński: grozi nam katastrofa humanitarna
- Jeśli nie nastanie trwały pokój na Ukrainie, może dojść do katastrofy humanitarnej - mówi wicepremier Janusz Piechociński. Jak powiedział w radiowej Jedynce, taki właśnie był przekaz jego ubiegłotygodniowej wypowiedzi dla agencji Reutera.
Wywiad wzbudził duże emocje, cytowano zwłaszcza słowa Piechocińskiego o napływie fali uchodźców z Ukrainy.
Minister gospodarki powiedział w Polskim Radiu, że część jego wypowiedzi została wyrwana z kontekstu. Jak wyjaśnił, chciał przekazać, że Europa powinna przygotować siły i środki na każdy scenariusz rozwoju sytuacji na Ukrainie.
Zdaniem Piechocińskiego, powinniśmy mieć na uwadze problemy Turcji, do której napływają uciekinierzy z ogarniętej wojną Syrii i być gotowi na ewentualne przyjęcie uchodźców z Ukrainy.
Wicepremier dodał, że konflikt w Donbasie już teraz ma duży wpływ na europejską gospodarkę, załamuje się popyt, spadają ceny walut.
Szacuje się, że w całym obszarze towarów objętych embargiem Polska tylko w ciągu roku nie sprzedała do Rosji produktów za 500 milionów dolarów.
"To nie przystoi wicepremierowi"
Rozmowa Piechocińskiego z agencją Reutera na temat Ukrainy została opublikowana 3 marca. Piechociński skrytykował tamtejszą gospodarkę i elity oraz wyraził obawę na temat grożącej Polsce fali uchodźców z Ukrainy.
Rozmowa wzbudziła wiele kontrowersji, również w rządzie. - Chciałbym, żeby Janusz Piechociński bardzo skrupulatnie autoryzował swoje wypowiedzi, szczególnie te dotyczące polityki wschodniej - stwierdził w środę szef MSZ Grzegorz Schetyna w TVN24.
Z kolei wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak stwierdził w piątek na antenie TVN24, że wypowiedzi Piechocińskiego traktuje jak wypowiedzi komentatora i analityka. - Myślę, że jak wróci do swojej właściwej roli to problem się skończy - stwierdził Siemoniak.
- To co przystoi komentatorowi, nie przystoi wicepremierowi, np. ocenianie polityków innego kraju - podkreślał, po czym dodał: - Myślę, że bylibyśmy niezadowoleni gdyby wicekanclerz Niemiec powiedział, że polskie elity się nie sprawdziły przez ostatni rok. Takich rzeczy się po prostu nie mówi.