Jak mścił się Saddam Husajn? - opowiada świadek
Przeszło 1500 mieszkańców Dudżailu - miasta, w którym w 1982 r. przeprowadzono nieudany zamach na Saddama Husajna - przesiedlono na wiele lat do obozów na pustyni. Były wśród nich kobiety i dzieci. Choć w zamachu uczestniczyło tylko od siedmiu do 12 osób, 143 mężczyzn skazano na śmierć i powieszono w 1985 roku w więzieniu Abu Ghraib - takie zeznania odczytał sędzia prowadzący proces b. prezydenta Iraku i siedmiu jego współpracowników.
Sędzia odczytał zeznania nieżyjącego już świadka na temat represji, jakim poddano ludność miejscowości Dudżail po zamachu na dyktatora. Świadek, były funkcjonariusz saddamowskiej służby bezpieczeństwa Wadah Ismail asz-Szejk, zmarł w zeszłym miesiącu na raka, ale przed śmiercią złożył zeznania, które nagrano na taśmie wideo.
W zemście zniszczył nawet drzewa
W lipcu 1982 roku, gdy Saddam przejeżdżał przez Dudżail, grupa bojowców działającej w podziemiu partii szyickiej Dawa ostrzelała kolumnę samochodów rządowych z zasadzki w gaju palmowym. Saddamowi nic się nie stało. Oprócz przesiedlenia i masowego aresztu w ramach represji zniszczono też gaje palm daktylowych, podstawę egzystencji ludności Dudżailu.
Wadah asz-Szejk zeznał, że nigdy nie rozmawiał o sprawie z Saddamem i nie otrzymał od niego rozkazu torturowania więźniów. Jednak zwrócił uwagę, że Saddam odznaczył oficerów służby bezpieczeństwa, którzy prowadzili śledztwo w sprawie zamachu.
Szejk zeznał również, że jeden z oskarżonych, Barzan Ibrahim, brat przyrodni Saddama i w owym czasie szef Muchabaratu, czyli służby bezpieczeństwa, "osobiście wydawał rozkazy" masowych aresztowań. Do więzienia wtrącono wtedy około 400 ludzi, choć w zamachu, według oceny świadka, uczestniczyło tylko od siedmiu do 12 ludzi.
Awantura na sali rozpraw
Wcześniej były prezydent zaczął sprzeczać się z sędzią prowadzącym rozprawę zmuszając telewizję iracką do przerwania transmisji z procesu. Urwano dźwięk, a na ekranie pojawił się obraz wagi sprawiedliwości wiszącej w sali rozpraw za sędzią. Relacje z procesu są nadawane z 30-minutowym opóźnieniem, co pozwala dokonywać takich przerw.
Zanim znikł obraz, Saddam skarżył się sędziemu Rizgarowi Aminowi, że zabrano mu pióro i papiery i mówił o ingerencji ze strony "okupantów". Dlaczego mielibyście konfiskować moje papiery i pióro? Jak mam się bronić? - wołał Saddam.
Wcześniej były prezydent Iraku poskarżył się sędziemu na "obcych strażników", którzy kazali mu wejść po schodach cztery piętra w kajdankach i łańcuchach, bo winda w gmachu sądu była nieczynna.
Gdy sędzia oświadczył, że powie strażnikom, by się to więcej nie powtórzyło, Saddam odparł gniewnie: Pan nie powinien im mówić, lecz rozkazywać. Pan jest suwerennym Irakijczykiem, a oni są najeźdźcami i okupantami.
Po kilkugodzinnej rozprawie sędzia prowadzący sprawę odroczył proces do 5 grudnia. Poprzednia przerwa między rozprawami wyniosła sześć tygodni.
Strach nie pozwala świadkom zeznawać
Proces Saddama i współoskarżonych rozpoczął się 19 października i po trzygodzinnej rozprawie został odroczony do 28 listopada. Wielu świadków bało się bowiem zeznawać i nie przyjechało do Bagdadu, a obrona poprosiła o dodatkowy czas na zbadanie materiału dowodowego.
Po niedawnych zamachach na obrońców Saddama adwokaci zapowiedzieli bojkot procesu, ale w zeszłym tygodniu ogłosili, że w poniedziałek jednak zjawią się w sądzie. Nie jest natomiast wykluczone, że wystąpią z formalnym wnioskiem o odłożenie procesu o trzy miesiące, co miałoby dać im czas na przygotowanie obrony Saddama.
Adwokaci Saddama i jego pomocników obawiają się o swe życie od 20 października, kiedy zamaskowani napastnicy porwali i zastrzelili ich kolegę, Saaduna Dżanabiego, obrońcę byłego szefa saddamowskiego Sądu Rewolucyjnego, Awada Hamida al-Bandera.
Ósmego listopada zamachowcy zastrzelili innego adwokata z zespołu obrońców, Adila Zubejdiego, i ranili trzeciego, Tamera al-Chuzaji. Chuzaji uciekł z Iraku i poprosił o azyl w Kuwejcie.
W niedzielę policja iracka poinformowała o zatrzymaniu w Kirkuku na północy kraju ośmiu arabskich sunnitów, którzy przygotowywali zamach na oskarżycieli w procesie Saddama. Według pułkownika irackiej policji, Anwara Kadira, aresztowani mieli przy sobie pisemne instrukcje, podpisane przez pozostającego na wolności b. zastępcę Saddama Izzata Ibrahima al-Duriego, nakazujące im zabić Raada Dżuhiego, głównego sędziego śledczego, który przed procesem gromadził dowody przeciwko Saddamowi.
Rizgar Mohammed Amin, przewodniczący pięcioosobowego składu sędziowskiego, który sądzi Saddama, powiedział niemieckiemu czasopismu "Focus", że rozważał możliwość przeniesienia procesu do irackiego Kurdystanu, gdzie rebeliantów prawie nie ma. Jednak ostatecznie uznał, że Bagdad jest dość bezpieczny, by przeprowadzić "uczciwy" proces, choć "istotnie jest to trudne".
Obrona coraz mocniejsza
Ramsey Clark, który przyleciał w niedzielę do Bagdadu z Ammanu, stolicy Jordanii, powiedział, że chce bronić praw Saddama Husajna. Ten były prokurator generalny USA krytykował wcześniej specjalny trybunał iracki jako twór amerykańskiej okupacji wojskowej. Uczciwy proces w tej sprawie jest absolutnie niezbędny dla ustalenia historycznej prawdy - oświadczył agencji Reutera.
Clark, działacz lewego skrzydła Partii Demokratycznej, był prokuratorem generalnym USA w latach 60. za prezydentury Lyndona Johnsona. Potem włączył się do ruchu przeciwko wojnie wietnamskiej. W ostatnich latach występował jako obrońca takich postaci jak były prezydent Jugosławii Slobodan Miloszević.
Oprócz Clarka do Bagdadu przybył były minister sprawiedliwości Kataru Nadżib an-Nuejmi, który też ma wzmocnić zespół obrońców Saddama.
Na razie jednak główny obrońca Saddama, Chalil Dulejmi, nie wystąpił oficjalnie z prośbą o dodanie do zespołu obrońców na procesie żadnego prawnika zagranicznego.