Izraelska lewica krytykuje akcję w Rafah
Izraelscy lewicowi ministrowie skrytykowali w niedzielę niszczenie przez wojska izraelskie domów palestyńskich w Strefie Gazy. Ich zdaniem, operacja ta godzi w autorytet Izraela na świecie. Akcję wojskową skrytykowali między innymi minister transportu Efraim Sneh i minister kultury i sportu Matna Vilnai - obaj z centrolewicowej partii pracy Szimona Peresa, szefa izraelskiej dyplomacji.
Sam Peres powiedział wcześniej w izraelskim radiu, że niszczenie domów w Strefie Gazy wyrządza wielką szkodę samemu Izraelowi. Jego zdaniem jednak, oficjalne stanowisko partii w tej sprawie musi być poprzedzone wnikliwym zbadaniem całego incydentu.
Z kolei premier Izraela Ariel Szaron i minister obrony Benjamin Ben-Eliezer podczas niedzielnego posiedzenia rządu stwierdzili, że krytykowanie wojska bez wcześniejszego poznania wszelkich okoliczności jest niedopuszczalne i sprzyja jedynie antyizraelskiej kampanii propagandowej na świecie.
Według izraelskiego dowództwa, domy w obozie dla uchodźców w Rafah w Strefie Gazy zostały zniszczone dlatego, że były wykorzystywane przez palestyńskich bojowników do ostrzeliwania izraelskich pozycji.
Dowódca izraelskich jednostek w Gazie generał Yisrael Ziv poinformował, że zniszczono 21 domów. Źródła palestyńskie podają liczbę kilkakrotnie wyższą. Generał Ziv utrzymuje też, że zniszczone domy były opustoszałe, natomiast według Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, w wyniku czwartkowych zniszczeń straciły domy 93 rodziny - około 600 osób.
Oddziały Izraela wkroczyły do Rafah w odwecie za atak na izraelski posterunek wojskowy. W środowej strzelaninie koło Rafah zginęli 4 izraelscy żołnierze i 2 palestyńscy zamachowcy.
Palestyńskie organizacje obrońców praw człowieka zamierzają postawić przed Międzynarodowym Trybunałem w Hadze do spraw zbrodni wojennych izraelskiego generała Dorona Almoga, który bezpośrednio dowodził operacją niszczenia palestyńskich domów w Rafah. Jest on dowódcą izraelskich wojsk okręgu południowego. (and)