ŚwiatGreenpoint w ogniu

Greenpoint w ogniu

Potężny słup dymu, przypominającego ciemny smog po atakach terrorystycznych z 11 września, unosił się nad Nowym Jorkiem. Przyczyną był wielki pożar, jaki strawił kompleks hurtowni w polskiej dzielnicy na Greenpoincie.

John Mulligan, rzecznik nowojorskiej straży pożarnej powiedział, że był to największy pożar od 10 lat, nie licząc ataku na World Trade Center.

Z żywiołem walczyło ok. 400 strażaków. Obok wozów ratowniczych do akcji wykorzystano też łodzie strażackie z pobliskiej rzeki East River. We wtorek wieczorem ratownicy wciąż zmagali się z żywiołem.

Szef nowojorskiej straży pożarnej Nicholas Scoppetta powiedział, że całkowite ugaszenie pożaru może zająć kolejną dobę. Ogień strawił kompleks siedmiu hurtowni. Jeden z 5-piętrowych budynków runął.

To są budynki łatwopalne i dodatkowo w środku są przedmioty, które łatwo poddają się ogniowi - powiedział na konferencji prasowej Scoppetta.

Naoczni świadkowie zdarzenia oraz mieszkańcy miasta podkreślali, że olbrzymi słup dymu przypominał o tragicznych wydarzeniach sprzed blisko 5 lat na dolnym Manhattanie. Wtedy również nad miastem unosił się podobny słup dymu.

17-letni Filip Mielnicki i 18-letni Wojciech Wasilewski powiedzieli, że często odwiedzali opustoszałe hurtownie. Było z nich pełno starych ubrań i papierów. Lekko rannych zostało kilkunastu strażaków. Nikt z mieszkańców Greenpointu nie odniósł obrażeń.

Paweł Maciąg

Źródło artykułu:PAP
pożarusawtc
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)