Gokart wyrwał włosy nastolatce. Właściciel toru usłyszał zarzuty
Właściciel toru kartingowego, na którym doszło do wyrwania włosów i skóry głowy dziewczynie jadącej gokartem bez kasku, usłyszał zarzuty. Mężczyzna kilkukrotnie nie stawiał się na wezwania śledczych. Grozi mu do trzech lat więzienia.
Prokuratura obwinia właściciela toru kartingowego w Augustowie o nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nastolatki. Mężczyzna do tej pory nie stawiał się na przesłuchaniach, tłumacząc to chorobą. Śledztwo w sprawie zostanie zamknięte najprawdopodobniej jeszcze w tym miesiącu; wtedy też do sądu trafi akt oskarżenia.
63-letni mężczyzna nie przyznał się do zarzutów.
Wsiadła bez kasku. Włosy miała niemal do pasa
Do wypadku doszło podczas ubiegłorocznych wakacji. 17-letnia Suwalczanka jechała gokartem bez kasku. Po kilku okrążeniach jej bardzo długie włosy - które zamierzała oddać na perukę onkologiczną - wkręciły się w pojazd i wyrwały wraz ze skórą głowy.
Nastolatka przeszła 16-godzinną operację, w trakcie której potrzebne były trzy transfuzje krwi.
Właściciel toru "stał i się patrzył"
- Podbiegłem i wyrwałem przewód z sieci. Wezwaliśmy pomoc. Właściciel toru w ogóle nam nie pomagał. Stał i patrzył - powiedział "Gazecie Współczesnej" Łukasz, szwagier 17-latki.
Obwiniony przez niego mężczyzna twierdził, że zwrócił uwagę na rozpuszczone włosy dziewczyny i poszedł po gumkę, by mogła je związać, ale było już za późno.