Giertych czeka na przeprosiny
Stwierdzenie prokuratury częstochowskiej, że
to Jan Kulczyk był inicjatorem spotkania na Jasnej Górze kładzie
wreszcie kres pomówieniom pod moim adresem - oświadczył wiceszef sejmowej komisji ds. PKN Orlen Roman Giertych (LPR).
Jak dodał, będzie domagał się przeprosin od wszystkich, którzy
zarzucali mu kłamstwo w tej sprawie.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie poinformowała w piątek, że umorzyła śledztwo dotyczące okoliczności jasnogórskiego spotkania biznesmena z politykiem 6 września ub. roku.
Powodem umorzenia śledztwa z doniesienia mecenasa Jana Widackiego było stwierdzenie, że brak jest dostatecznych dowodów uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa. Miało ono polegać na żądaniu Giertycha od Kulczyka dokumentów obciążających prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego podczas spotkania na Jasnej Górze.
Dowody pośrednie, m.in. billingi rozmów telefonicznych, pozwoliły stwierdzić, że inicjatorem spotkania był Jan Kulczyk - stwierdziła prokuratura.
Kładzie to - mam nadzieję - kres tym wszystkim pomówieniom pod moim adresem - jakobym kłamał odnośnie całej sprawy - powiedział Giertych.
Zdaniem polityka, Kulczyk przygotowywał prowokację, którą zorganizował i przeprowadził. Jak podkreślił Giertych, celem prowokacji było doprowadzenie do podważenia funkcjonowania komisji śledczej i wyłączenie go ze składu tej komisji. To się omalże udało - dodał.
Giertych zapowiedział, że będzie - także na drodze prawnej - domagał się przeprosin od wszystkich, którzy zarzucali mu kłamstwo w sprawie spotkania.
Będę domagał się od wszystkich, którzy mnie w te dni listopadowe i grudniowe tak ostro atakowali, którzy zarzucali mi kłamstwo, składali wnioski o wyłączenie z komisji, zniesławiali na sto różnych sposobów, aby mnie przeprosili - oświadczył.
Będę się tego domagał we wszystkich prawnych postępowaniach, jakie są dopuszczalne - dodał.
Szczegóły swojego dalszego postępowania w związku z tą sprawą polityk ma przedstawić w najbliższy wtorek.