PolskaFotoreporterzy solidarni z kolegą, który stracił oko

Fotoreporterzy solidarni z kolegą, który stracił oko

"Mamy na was oko" - koszulki z takim nadrukiem i rysunkiem krwawiącego oka noszą fotoreporterzy w Sejmie. W ten sposób protestują przeciw opieszałości sądów w trwającej od 5 lat sprawie fotoreportera "Naszego Dziennika" Roberta Sobkowicza, który stracił oko podczas wykonywania obowiązków służbowych. Protest jest też prowadzony w Katowicach, Wrocławiu, Gdańsku i Łodzi.

Fotoreporterzy solidarni z kolegą, który stracił oko
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

24.06.2004 | aktual.: 24.06.2004 15:17

W piątą rocznicę incydentu fotoreporterzy wystosowali petycję z apelem o jak najszybsze zakończenie postępowania sądowego. Jeszcze w czwartek mają ją wręczyć ministrowi sprawiedliwości.

Inicjatorem akcji jest fotoreporter "Życia Warszawy" Szymon Łaszewski. To niesprawiedliwość, że Robert od pięciu lat czeka na odszkodowanie. W naszym środowisku wszyscy się znamy. Chcemy pomóc - powiedział Łaszewski. Oko dla fotografa jest tym, czym pracuje. Takie przeciąganie decyzji sądu to skandal - dodał fotoreporter "Faktu" Maciej Piąsta, który uczestniczył w sejmowym proteście.

Sam Sobkowicz ocenił: To piękne zachowanie ze strony moich kolegów. Razem będziemy mieli większą siłę przebicia. Fotoreporter ma nadzieję, że decyzja sądu zapadnie do końca tego roku. I że ta sprawa wreszcie się zakończy i będę mógł normalnie żyć - powiedział dziennikarzom.

Robert Sobkowicz stracił prawe oko od uderzenia gumowej kuli. Do wypadku doszło, gdy policja strzelała z broni gładkolufowej podczas starć z pracownikami radomskiego "Łucznika" 24 czerwca 1999 w Warszawie. W starciach zostało również rannych czterech policjantów i czterech związkowców. Po dwóch latach prokuratura umorzyła śledztwo ze względu na brak dowodów, stwierdzając, że zdarzenie to można rozpatrywać w kategoriach nieszczęśliwego wypadku, a nie jako zawinione działanie funkcjonariuszy.

Sobkowicz zdecydował się pozwać w procesie cywilnym ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz komendę stołeczną policji. Domaga się zadośćuczynienia w wysokości 250 tys. zł i stałej renty w wysokości 3 tys. zł.

Fotografia jest zawodem, który opiera się na postrzeganiu świata. Ja mam to utrudnione przez jednooczność - powiedział dziennikarzom w czwartek Sobkowicz. Proces trwa od 2002 roku, kolejna rozprawa odbędzie się we wrześniu br.

Sobkowicz musiał także walczyć o rentę. Początkowo Zakład Ubezpieczeń SpołecznychUbezpieczeń Społecznych, stwierdzając częściową niezdolność do pracy i 38-proc. uszczerbek na zdrowiu, przyznał mu rentę na rok. Po upływie roku komisja lekarska stwierdziła, że "jednooczność nie jest kalectwem" i nie przedłużyła fotoreporterowi wypłaty świadczeń, "zalecając mu przekwalifikowanie".

W czerwcu br. warszawski Sąd Apelacyjny wydał wyrok zobowiązujący ZUS do wypłaty fotoreporterowi zaległej renty z ostatnich kilku lat oraz do wypłacania jej przez kolejne trzy lata.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)