Fitness klub: Polakom wstęp wzbroniony?
Dwójce Polaków odmówiono członkostwa w norweskim klubie fitness. Menadżer tłumaczy swoją decyzję... troską o klientów.
Na stronie klubu fitness "Holokleros" usytuowanej w miejscowości Vestnes w regionie More og Romsdal klientów wita hasło: "Zawsze jesteś u nas mile witany". Zapomniano tylko dopisać: "…o ile mówisz po norwesku". Karolinie i Tomaszowi Jaśkiewiczom, małżeństwu z Polski, właściciel odmówił członkostwa w klubie, tłumacząc, że nie mówiąc dobrze po norwesku nie będą potrafili zrozumieć zasad obowiązujących w "Holoklerosie".
Instrukcja obsługi prysznica
Karolinę odmowa bardzo zdenerwowała. Dwie wizyty w "Holoklerosie" wspominają wraz z mężem, jako jedno z najgorszych i najbardziej upokarzających doświadczeń w Norwegii.
- Odmówiono nam wydania karnetów, a w okolicy nie ma innego klubu fitness - opowiada. - Najpierw właściciel odmówił członkostwa mężowi. Następnego dnia poszliśmy razem, by sprawę wyjaśnić, zadeklarować, że jesteśmy skłonni sami przetłumaczyć umowę członkostwa oraz regulamin na angielski lub polski. Właściciel na nasz widok bardzo się zdenerwował, zrobił czerwony na twarzy, podczas rozmowy trzęsły mu się ręce - opowiada.
Szef "Holoklerosa" miał pokazywać Karolinie i Tomaszowi gruby segregator ze spisanymi zasadami obowiązującymi w klubie. Twierdził, że każdy chętny, czy to Norweg, czy Polak, musi je dokładnie przeczytać. Potem oprowadził Jaśkiewiczów po klubie wskazując liczne instrukcje obsługi. Kartki wisiały na drzwiach do różnych pomieszczeń, nawet na wejściu do szatni i drzwiach od prysznica. Według relacji Karoliny, rozmowa odbyła się w tak niemiłej atmosferze, że jej i mężowi odechciało się członkostwa w klubie.
- Dopiero uczymy się norweskiego - przyznaje Karolina. - Być może po zakończeniu nauki spróbujemy raz jeszcze, ale na pewno nie w "Holoklerosie" - wyjaśnia.
W trosce o klienta
Lloyd R. Skjegstad, menadżer "Holoklerosa" incydent z polskim małżeństwem wyjaśnia wyjątkowo skrupulatnie w pięciostronicowym liście do Wirtualnej Polski. Objaśnia, iż jego decyzje nie mają nic wspólnego z dyskryminacją i wynikają jedynie z troski o poszanowanie prawa. Skjegstad tłumaczy, że każdy członek klubu podpisując umowę bierze na siebie odpowiedzialność finansową. Klient deklaruje terminowe uiszczanie odpowiednich kwot, a zdaniem Skjegstada świadome podjęcie takiego zobowiązania nie jest możliwe bez znajomości języka, w którym napisano umowę. "Dobra praktyka biznesowa" nakazuje przedsiębiorcy zadbanie, by klienci świadomie podpisywali zobowiązania.
Po drugie, chodzi o bezpieczeństwo. Towarzystwa ubezpieczeniowe wymagają między innymi, by osoby korzystające z pomieszczeń i sprzętu znały zasady bezpieczeństwa. Ubezpieczyciel chce mieć pewność, że np. w wypadku pożaru klienci siłowni będą wiedzieli, jak się zachować. Klienci muszą też korzystać ze sprzętu zgromadzonego w klubie z zachowaniem zasad bezpieczeństwa, by nie zrobić krzywdy sobie lub innym osobom. Skjegstad tłumaczy, iż nie ma możliwości sprawdzania kompetencji językowych np. klientów anglojęzycznych, zatem wymaga umiejętności czytania po norwesku. "Holokleros" jest niewielkim klubem położonym w małej miejscowości i zdaniem menadżera trudno oczekiwać, by pracownicy przygotowali tłumaczenia regulaminu na wiele języków.
Jednocześnie menadżer "Holoklerosa" deklaruje, że polska para będzie w jego klubie mile widziana, kiedy nauczy się norweskiego. Przyznaje, iż podczas ich wizyty jego poziom frustracji znacznie wzrósł w związku z problemami komunikacyjnymi, jednak jego zdaniem określenie "zezłoszczony" jest przesadą.
Skjegstad wyjaśnia też, że nie tłumaczenie zasad siłowni np. na język angielski wynika… z dbałości o równe traktowanie klientów. Ktoś niemówiący po angielsku mógłby być oburzony, że nikt nie przetłumaczył regulaminu akurat jego język. Nie ma problemu
Menadżerowie innych norweskich siłowni są bardzo zdumieni słysząc o tej sprawie.
- Jestem zszokowany - mówi rzecznik prasowy sieci Gold’s Gym Norge. - U nas nie trzeba nawet mówić po angielsku, by się zapisać. Osoba mówiąca w języku innym niż norweski może sama postarać się o tłumaczenie regulaminu. Nie ważne, czy przyjdzie z kolegą mówiącym po norwesku, czy da regulamin tłumaczowi przysięgłemu, oby zrozumiała zasady. Nigdy nie było w tym zakresie problemów z ubezpieczycielem, bo klienci podpisują oświadczenie, że z zasadami się zapoznali i ćwiczą na własną odpowiedzialność. Mamy wielu obcojęzycznych klientów w tym około 15 Polaków. Ćwiczą u nas od ponad roku - zapewnia.
- Przychodzi do nas kilkunastu klientów niemówiących po norwesku, w tym Polacy - mówi pracownica klubu Spenst Stjordal położonego w niewielkiej miejscowości w środkowej Norwegii. - Porozumiewamy się w języku angielskim - dodaje.
- Nie ma problemu, by z naszych usług korzystał klient niemówiący po norwesku - deklaruje Stale Angel, rzecznik prasowy sieci Elixia. - Upewniamy się, że klient rozumie warunki umowy spisanej po angielsku i to wystarczy - dodaje.
Wolnoć Tomku w swoim biznesie?
Sprawa Jaśkiewiczów wywołała duże poruszenie na polonijnym forum. Niektórzy z mieszkających w Norwegii Polaków byli zbulwersowani.
- Siłownia to nie elektrownia jądrowa - przekonywała Agnieszka z Oslo. - Powołując się na konieczność dokładnego zrozumienia zasad bezpieczeństwa można by zabronić obcokrajowcom podróżowania norweskimi promami, pociągami czy tramwajami. A co jeśli w restauracji ostrzeżenie o możliwości poparzenia się kawą będzie tylko po norwesku i angielsku? Zabronić wstępu osobom znającym wyłącznie polski? - pyta.
Inni Polacy stali na stanowisku, że właściciel prywatnego biznesu może stosować dowolne zasady dotyczące klientów. Jeśli z jakiegoś powodu nie chce świadczyć usług obcokrajowcom, to nie musi.
Z tym poglądem nie zgadza się biuro Norweskiego Rzecznika ds. Równości i Dyskryminacji (LDO), do którego zadań należy przeciwdziałanie dyskryminacji.
- Zgodnie z Ustawą Antydyskryminacyjną, nie można traktować kogoś lepiej lub gorzej ze względu na język, którym się posługuje - mówi Grete Berget z LDO. - Oznacza to, że klub fitness nie może odmówić komuś członkostwa, bo osoba ta nie mówi po norwesku. Tylko, gdyby udowodnił, że surowe wymagania językowe są niezbędne do zapewnienia funkcjonowania tego miejsca, mógłby odmówić dostępu komuś niemówiącemu po norwesku. Z tego, co się na razie dowiedzieliśmy, ta siłownia nie ma uzasadnionego powodu, by żądać od członków mówienia po norwesku. Istnieje przecież możliwość przetłumaczenia regulaminu na inne języki - wyjaśnia.
Przeciw dyskryminacji
Osoby, które mieszkając w Norwegii spotkały się z dyskryminacją ze względu na płeć, pochodzenie etniczne, narodowość, kolor skóry, język, przekonania polityczne, religię, wiek, orientację seksualną, niepełnosprawność lub przynależność do związków zawodowych, powinny się skontaktować z Rzecznikiem ds. Równości i Dyskryminacji. Biuro rzecznika może służyć radą, jak dochodzić swoich praw oraz wesprzeć osoby pokrzywdzone wydając oświadczenia. Prawo zakazujące dyskryminacji dotyczy wielu dziedzin życia w Norwegii, między innymi edukacji, ochrony zdrowia, pracy, a także dóbr i usług.
Dane personalne polskiego małżeństwa zostały zmienione.
Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad