"Fahrenheit 9/11" od piątku w polskich kinach
"Fahrenheit 9/11" Michaela Moore'a, najgoręcej dyskutowany film ostatnich miesięcy wchodzi na ekrany
polskich kin 23 lipca. Reżyser, który w filmie krytykuje politykę
George'a Busha, a w szczególności okupację Iraku, skierował do
polskich widzów specjalne przesłanie, które będzie wyświetlane
przed projekcjami.
Demokracji nie przynosi się na lufach karabinów. Nie na tym to polega. Pragnienie demokracji musi się zrodzić w ludziach. To oni muszą powstać, sami muszą tego chcieć. Polacy wiedzą o tym lepiej niż jakikolwiek inny naród - mówi Moore w przesłaniu skierowanym do polskich widzów, komentując okupację Iraku.
Wszyscy popełniliśmy fatalny błąd: i Amerykanie, i Polacy, i Brytyjczycy. Teraz musimy naprawić wyrządzone zło, musimy wynagrodzić to jakoś Irakijczykom. (...) Mam nadzieję, że Polacy przyłączą się do mnie i do milionów Amerykanów, którzy pragną końca okupacji Iraku i wspólnie znajdziemy inną drogę pomocy Irakijczykom - przekonuje Moore.
Dokumentalnemu filmowi Moore'a najczęściej zarzuca się, że jest on krzykliwym, przedwyborczym pamfletem. Trudno odmówić racji tym zarzutom. Bush został przez Moore'a sportretowany jako krętacz i nieudacznik, który bazował na osiągnięciach ojca i każdą powierzoną sobie firmę w kilka lat doprowadzał na skraj bankructwa.
Większą wagę mają jednak zarzuty, które w swoim filmie formułuje Moore wobec tych, którzy stoją za prezydentem-marionetką. Lekceważenie sygnałów przed 11 września o planowanym ataku terrorystów, celowe podsycanie paniki wśród Amerykanów w następnych latach, lukratywne interesy prowadzone z Saudyjczykami, chronienie rodziny Bin Ladena - to zaledwie niektóre z nich.
Moore oskarża rząd Busha o to, że w cyniczny sposób wykorzystał tragedię z 11 września, aby doprowadzić do krwawej wojny z Irakiem, która przyniesie wielkie zyski jej inspiratorom.
Zdania krytyków są podzielone. Jedni dostrzegają w tym filmie głównie krzykliwą, antybushowską propagandę, inni podkreślają siłę przekazu filmu. Większość krytyków zgadza się jednak, że "Fahrenheit 9/11" otwiera nową epokę w dziejach filmu dokumentalnego, a może kina w ogóle. Nigdy chyba jeszcze film nie stał się narzędziem walki politycznej w takim stopniu, jak obraz Moore'a.
W kinach USA, gdzie film wyświetlany jest od 16 czerwca, bije on rekordy popularności.