Eksplozja w Tel-Awiwie
Do silnej eksplozji doszło w
piątek wieczorem w Tel-Awiwie. Palestyński zamachowiec-samobójca
zdetonował materiały wybuchowe w pobliżu kolejki ludzi czekających
na wejście do nocnego klubu, na nadmorskim pasażu popularnym wśród
turystów. Pięć osób zginęło, a 55 - odniosło rany - podały źródła policyjne i wojskowe.
26.02.2005 | aktual.: 26.02.2005 13:27
Agencje informowały, że do przeprowadzenia tego aktu terroru przyznało się ugrupowanie palestyńskich fundamentalistów, Islamski Dżihad. Później jednak miało się ono tego wyprzeć.
Z kolei jeden z liderów palestyńskich Brygad Męczenników Al-Aksy, proszący o zachowanie anonimowości, stwierdził, że za aktem terroru w Tel-Awiwie stoi libańska, terrorystyczna formacja Hezbollah.
Miała ona namówić do dokonania tego krwawego ataku Palestyńczyka z miasta Tulkarem na Zachodnim Brzegu. Rzecznik Hezbollahu w Bejrucie zaprzeczył tym sugestiom. Władze Autonomii Palestyńskiej natychmiast potępiły zamach.
Na sobotę zapowiedziano nadzyczajne spotkanie prezydenta Mahmuda Abbasa z kierownictwem palestyńskich struktur bezpieczeństwa. Abbas wezwał także do podjęcia wspólnego, palestyńsko-izraelskiego śledztwa.
Rząd Izraela zaś ocenił, że palestyńskie próby "zapobieżenia terrorowi" nie powiodły się.
Agencje przypominają, że Izrael podpisał w lutym z Palestyńczykami porozumienie o przerwaniu ognia. Miało ono na celu zakończenie 4-letnich walk.
Przed zawarciem porozumienia, Tal-Awiw był często widownią aktów terroru z udziałem samobójców-kamikadze. Historia zaczyna się powtarzać.