Dymisja rzecznika CSU po zarzutach o próbę wpływania na media
Rzecznik współrządzącej Niemcami bawarskiej partii CSU Michael Strepp podał się do dymisji w związku z oskarżeniami o próbę wywierania wpływu na program telewizji publicznej ZDF - poinformowało chadeckie ugrupowanie.
Szef CSU Horst Seehofer oświadczył, że dymisja rzecznika była nieuchronnym, choć trudnym krokiem, bo Strepp pełnił swoją funkcję przez cztery lata. Zdaniem Seehofera rzecznik partii jest "łącznikiem z mediami", a w konsekwencji zarzutów, jakie się pojawiły, nie mógłby bez przeszkód kontynuować swojej pracy.
Jak ujawniły w środę niemieckie media, Strepp zadzwonił w niedzielę do redakcji głównego wieczornego programu informacyjnego "heute" w telewizji ZDF, domagając się wycofania zapowiedzianej wcześniej relacji ze zjazdu opozycyjnej Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD).
Podczas spotkania w miniony weekend bawarscy socjaldemokraci mianowali burmistrza Monachium Christiana Ude na kandydata na premiera kraju związkowego Bawaria w wyborach, które odbędą się na jesieni przyszłego roku.
Strepp zaprzeczył, jakoby chciał wywrzeć na redakcję presję, przeprosił jednak w liście do ZDF za to, że podczas rozmowy po drugiej stronie linii telefonicznej mogło powstać inne wrażenie.
Redaktor naczelny ZDF Peter Frey powiedział agencji dpa, że telefon "był jednoznaczny". Frey wezwał do wyjaśnienia wszystkich okoliczności interwencji. Jego zdaniem dziennikarze postąpili prawidłowo, nie reagując na interwencję. - Nadajemy to, co uważamy za słuszne, niezależnie od tego, kto dzwoni - powiedział Frey.
Niemieckie Stowarzyszenie Dziennikarzy DJV określiło zajście mianem skandalu. Na wniosek SPD postępowaniem Streppa zajął się w czwartek bawarski parlament regionalny.
Zdaniem niemieckich komentatorów dymisja rzecznika jest desperacką próbą ograniczenia strat dla CSU, bo skandal może zaszkodzić tej partii przed wyborami w przyszłym roku. Opozycja przypuszcza, że telefon do redakcji ZDF nie był własną inicjatywą rzecznika. - Strepp jest kozłem ofiarnym. To nie wystarczy - ocenił polityk opozycyjnej SPD Thomas Oppermann na serwisie Twitter.