Dyktatura fryzjerów
"Politycy są dziś oceniani na podstawie fryzury, a nie umysłu" - ironizował brytyjski dziennik "TheTimes". Powodem było to, że opinia publiczna tak gorączkowała się wygładzeniem przez Tony'ego Blaira jego "niepoważnych" loczków, iż sam premier musiał w tej sprawie wydać oświadczenie. Gęsto tłumaczyli się byli przywódcy Niemiec Gerhard Schroeder i Włoch Silvio Berlusconi, którym zarzucano farbowanie włosów. Ta błaha na pozór sprawa w obu wypadkach wywołała ogólnonarodowe dyskusje (także na temat prawdomówności tych polityków).
20.11.2006 | aktual.: 20.11.2006 13:47
"Bundestag przeprowadza dochodzenie, które ma wyjaśnić, co się stało z 50 euro przyznanymi kanclerz Angeli Merkel z federalnej kasy na fryzjera. Bo do fryzjera te pieniądze na pewno nie trafiły". Ten żart, który w ubiegłym roku bawił Niemców, jest już nieaktualny. W końcu Angela Merkel, uważana za najbardziej oporną pod tym względem w Europie, poddała się wymogom kształtowania wizerunku. Wreszcie ma dobrą fryzurę zamiast rozpaczliwych fal i uciętej niczym w pijanym widzie grzywki. A jak mawiał guru nowoczesnego fryzjerstwa Vidal Sasoon, zadbane włosy uratują zły strój i brzydotę twarzy, zła fryzura - zrujnuje najwytworniejszą osobistość. Coś o tym powinna wiedzieć polska mister spraw zagranicznych Anna Fotyga.
Pożegnanie z zaczeską
Bracia Kaczyńscy mają obecnie dobrze przystrzyżone włosy, choć wcześniej z żelazną konsekwencją hołdowali tradycji posklejanych fryzur z zaczeską a`la Jan Olszewski. Korzystniej niż do niedawna wygląda też szef PSL Waldemar Pawlak, który zaczął zaczesywać sobie włosy do góry, odsłaniając czoło, a tym samym przywracając dobre proporcje twarzy. Pawlak jest zresztą niezwykle czuły na punkcie swojej nowej fryzury. Fotoreporterzy uchwycili moment, w którym polityk ten siedział w charakteryzatorni przed programem "Kawa na ławę" - nie pozwolił nawet dotknąć swoich włosów, tylko sam misternie się zaczesywał.
Do niedawna fryzury naszych polityków (mężczyzn) zmieniały się tylko wraz z wiekiem (wskutek łysienia i siwienia). Niektórzy siwi, by wyglądać młodziej, zaczęli stawiać włosy na jeża, na przykład wicepremier Ludwik Dorn z PiS, Stefan Niesiołowski z PO czy były marszałek Senatu Longin Pastusiak z SLD. Młodsi, jak posłowe PO Jarosław Wałęsa i Robert Ambroziewicz, raczyli się żelami do włosów, choć w wypadku tego drugiego osiągany efekt mokrej Włoszki wydaje się niefortunny. Wśród kobiet za pomocą warkocza próbuje się odmładzać Katarzyna Piekarska z SLD, choć efekt jest raczej odwrotny - takie pseudodziewczęce warkocze są anachroniczne, przez co posłanka wygląda na starszą niż w rzeczywistości, a na pewno na bardziej konserwatywną.
Fale Wassermanna
Jednym z pierwszych polityków, którzy dostrzegli "mowę" fryzury, był Leszek Balcerowicz. Jego dawna, ucięta od linijki (lub od garnka) grzywka, nie tylko szpeciła, lecz także zdradzała dyktatorskie zapędy i bezkompromisowość. Niedawno podobną metamorfozę przeszedł Roman Giertych, którego grzywka tym swobodniej opada na czoło, im dłużej lider LPR zajmuje stanowisko ministra edukacji.
Sposób uczesania nie zależy tylko od bujności fryzury danej osoby. Przekazuje nam podobne informacje, jak strój czy gesty, dzięki czemu można poznać charakter i intencje właściciela fryzury. Na przykład wystudiowana koafiura i starannie ułożone fale zdradzają takie cechy, jak konserwatyzm i zawziętość, a jednocześnie sentymentalizm. Co ciekawe, taka fryzura jest najpopularniejsza w polskim parlamencie, by wspomnieć misterne drobne fale ministra Zbigniewa Wassermanna czy Tadeusza Cymańskiego (PiS) bądź przykrywającą całe czoło falę u Jerzego Szmajdzińskiego (SLD).
Fryzurę miniirokez ma szef SLD Wojciech Olejniczak (co nie dziwi, zważywszy, że ten polityk ma osobistego fryzjera). W podobnych koafiurach gustują Cezary Grabarczyk z PO (mocne włosy postawione do góry) i stylizujący się na Johna Travoltę Roman Kosecki z PO. Wśród parlamentarzystek modne i dynamiczne fryzury mają m.in. Elżbieta Łukacijewska i Julia Pitera z PO czy Elżbieta Jankowska z SLD. Wszystkie jednak mieszczą się w granicy klasyki, stąd sejmowe korytarze od nudy ratują posłanka Samoobrony Danuta Hojarska, której "baranek" jest nieustannym powodem żartów w programie "Szymon Majewski Show" w TVN, jej partyjna koleżanka Renata Beger z grzywką paletką oraz nie umiejący zapanować nad swoim "stogiem siana" Henryk Siedlaczek z PO i Ryszard Kaczyński z PiS - z bogatą, pofalowaną koafiurą niczym Fryderyk Chopin. Na temat takich fryzur można jedynie powiedzieć, że posłowie mają wyraźny i autorski pomysł na siebie. Cechą charakterystyczną łączącą zdecydowaną większość naszych parlamentarzystów jest "płaskość"
fryzur, co powinno zmartwić tę część społeczeństwa, która chciałaby szybkiego rozwiązania Sejmu. Jak mawiał bowiem projektant Paco Rabanne, "stabilność rządów jest wprost proporcjonalna do wysokości modnej fryzury". Im wyższa fryzura, tym mniej stabilne rządy.
Michał Zaczyński