Dramatyczna sytuacja w Indiach. Kolejne kraje zakazują podróży
Indie notują rekordowe wskaźniki zachorowań i zgonów pacjentów z COVID-19. Kolejne kraje wpisują drugi największy pod względem populacji kraj na świecie na "czarną listę" i zakazują podróżowania do niego.
We wtorek tylko w samej stolicy Delhi odnotowano 28 395 nowych przypadków i 277 zgonów, co jest największym wzrostem od początku epidemii. Władze miasta wystosowały apel o pomoc w mediach społecznościowych podkreślając, że największe szpitale publiczne mają wystarczającą ilość tlenu tylko do 24 godzin, a w prywatnych sytuacja jest jeszcze gorsza.
W całym kraju statystyki zbliżają się do rekordowego poziomu 297 000 przypadków w ciągu jednego dnia, który to wskaźnik zanotowano w styczniu w Stanach Zjednoczonych. Według lokalnych mediów krematoria pracują bez przerwy, a na kremację lub pochówek zmarłego trzeba czekać długimi godzinami.
Skąd ten nagły wzrost?
Do tej pory Indie stosunkowo dobrze radziły sobie z pandemią, a wielu ekspertów zachodziło w głowę, dlaczego w tak licznych i stłoczonych często społecznościach, szczególnie żyjących w indyjskich megamiastach i na ich przedmieściach, statystyki wyglądają nie tak tragicznie, jak można by się było tego spodziewać. Argumentowano, że wpływ na to może mieć fakt, że Indie to młode społeczeństwo, a średnia wieku to około 25 lat.
Nowe odmiany koronawiusa, atakujące coraz młodsze osoby, mogą być jednak jednym z czynników gwałtownego wzrostu zachorowań. Chodzi głównie o tzw. mutację indyjską, która według naukowców może być bardziej niebezpieczna, ponieważ niewykluczone, że jest kombinacją szczepu brytyjskiego i południowoafrykańskiego. Do tego mówi się o zbyt szybkim poluzowaniu restrykcji i tłumnym świętowaniu bez przestrzegania obostrzeń sanitarnych niedawnego święta nawaratri. Ogromnym problemem, który wpływa na pogarszanie się statystyk, są także wzrastające w szybkim tempie niedobory szpitalnych łożek.
Kolejne kraje zakazują podróży
Podróży do Indii zakazał właśnie rząd Wielkiej Brytanii, o czym poinformował tamtejszy minister zdrowia Matt Hancock. Hancock powiedział, że jest to "trudna, ale bardzo ważna decyzja". Wcześniej na podobny ruch zdecydowała się m.in. Nowa Zelandia i władze Hongkongu. Stany Zjednoczone także odradziły obywatelom podróży do tego kraju, chyba że są już zaszczepieni obiema dawkami szczepionki.