Dramat rodzin ofiar
Dzień żałoby po katastrofie na Wołdze
"Zostaliśmy pogrzebani żywcem, jak w metalowej trumnie"
12 lipca w całej Rosji to dzień żałoby narodowej po katastrofie na Wołdze. Nadal trwa dramat rodzin ofiar, zarówno tych, których ciała bliskich wydobyto, jak i tych, którzy wciąż żyją nadzieją, że być może ich bliskim udało się uratować. Władze Rosji przyznały jednak, że nadzieje, iż ktoś jeszcze ocalał z katastrofy na Wołdze, są nikłe, toteż liczba ofiar śmiertelnych zatonięcia statku może wynieść 128.
- Zostaliśmy pogrzebani żywcem na łodzi, jak w metalowej trumnie - mówiła jedna z ocalałych z katastrofy Natalia Makarowa.
(PAP/ked)
Dramat rodzin ofiar katastrofy na Wołdze
Rodziny, ale i obcy ludzie składają kwiaty i znicze w pobliżu rzeki.
Sonia Zakirowa czeka na brzegu we wsi Siukiejewo na wieści o zaginionym wnuku i synowej w ciąży. - Nikt nam nic nie mówi. Czy żyją, czy nie - płacze kobieta. Mówi, że w jej syna, który przeżył, uderzyła wielka fala, wyrywając mu z rąk synka.
Dramat rodzin ofiar katastrofy na Wołdze
Na ścianie w porcie w Kazaniu została wywieszona lista ofiar. Przybywa na niej nazwisk z godziny na godzinę.
- Nie możecie przywrócić dzieci do życia, ale odnajdźcie ich ciała. Nie chcę od was pieniędzy, chcę przytulić dzieci i godnie je pochować - powiedziała inna osoba lokalnym urzędnikom.
Dramat rodzin ofiar katastrofy na Wołdze
- Praktycznie żadnemu dziecku nie udało się przeżyć - mówiła jedna z uratowanych pasażerek Natalia Makarowa w rosyjskiej telewizji państwowej. Powiedziała, że nie zdołała utrzymać swej 10-letniej córki, gdy próbowały uciec przed żywiołem.
Dramat rodzin ofiar katastrofy na Wołdze
- Zostaliśmy pogrzebani żywcem na łodzi, jak w metalowej trumnie - dodała Makarowa, która ostatecznie zdołała się wydostać ze statku.
Dramat rodzin ofiar katastrofy na Wołdze
Jak poinformował minister transportu Igor Levitin, władze zastanawiają się jak wydobyć wrak "Bułgarii" z dna rzeki. Poszukiwania ofiar trwały całą noc. Nurkowie wciąż szukają pod wodą ciał. Wiele z wydobytych już ofiar ma na sobie kamizelki ratunkowe. Statek zatonął tak szybko, że nie zdążyli się wydostać.
Dramat rodzin ofiar katastrofy na Wołdze
Michaił Korbanow, wydawca specjalistycznego magazynu o transporcie wodnym, powiedział, że to najtragiczniejszy wypadek w rosyjskiej żegludze śródlądowej od 1983 roku, gdy również na Wołdze statek wycieczkowy "Aleksandr Suworow" uderzył w przęsło mostu kolejowego. Wówczas zginęło co najmniej 176 ludzi. Dokładna liczba nie jest znana, bo i wówczas na pokładzie znajdowali się pasażerowie na gapę.
Dramat rodzin ofiar katastrofy na Wołdze
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, który ogłosił 12 lipca dniem żałoby narodowej, ocenił, że do wypadku by nie doszło, gdyby przestrzegano zasad bezpieczeństwa.
Dramat rodzin ofiar katastrofy na Wołdze
Z ostatnich informacji wynika, że na pokładzie wycieczkowca były 204 osoby. Nie ma jednak listy pasażerów.
Dramat rodzin ofiar katastrofy na Wołdze
Wiadomo, że statek nie miał licencji na przewóz pasażerów. Wychodząc z portu w Kazaniu jednostka miała niesprawny silnik i była przechylona na prawą burtę.
Dramat rodzin ofiar katastrofy na Wołdze
Tragedia sprawiła, że rosyjskie władze zawiesiły rejsy trzema podobnymi statkami.
(PAP/ked)