Trwa ładowanie...
d1m9961
09-06-2004 06:55

Dopłaty - czysty zysk

Płatności bezpośrednie to szansa zarobienia
sporych pieniędzy. Nie dość, że wystarczy tylko przeorać pole, aby
dostać 160 zł do hektara, to jeszcze fiskus nie zabierze z dopłat
ani złotówki. Bez względu na to, czy unijne pieniądze trafią na
konto rolnika, etatowego pracownika czy firmy - pisze "Gazeta
Pomorska".

d1m9961
d1m9961

Polska, jako nowy członek Unii zdecydowała się na uproszczony system dopłat - o dotacje podstawowe mogą ubiegać się wszyscy, którzy mają co najmniej hektar utrzymany w dobrej kulturze rolnej (wystarczy przeorać pole). Zarobek jest łatwy, dlatego takich, którzy kupili ziemię po to, aby dostać dopłaty nie brakuje. "Zgłosił się do mnie właściciel 120 hektarów kupionych w zupełnie innym województwie. Na zajmowanie się rolnictwem nie ma czasu, więc obsiał ziemię żytem" - przyznaje Grzegorz Lidkus z Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej - informuje dziennik.

Na dotacjach "na czysto" zarobią wszyscy, którzy je dostaną. "Zwolnienie z podatków od dopłat bezpośrednich regulują ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych i prawnych" - wyjaśnia Aleksandra Szelągowska z ministerstwa rolnictwa. Nie ma znaczenia, czy dotacje unijne wpłyną na konto gospodarza, który utrzymuje się z ziemi i musi konkurować z unijnymi farmerami, czy dostanie je spółka zatrudniająca pracowników lub osoba składająca co roku PIT - podaje gazeta.

Szelągowskiej takie rozwiązanie nie dziwi: "Nawet jednorazowe przeoranie ziemi wiąże się z kosztami". Z podatku zwolnione są także dotacje przyznawane w ramach Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Wyjątkiem są renty strukturalne (podatek 19-procentowy), ponieważ pobierać je będą osoby, które utracą status rolnika. Nie stracą także ci, którzy skorzystają z Sektorowego Programu Operacyjnego dla rolników. Pomoc w tym wypadku polegać będzie na refundacji kosztów, więc - jak wyjaśnia Szelągowska - trudno jest mówić o jakimkolwiek przychodzie - pisze "Gazeta Pomorska".

Tymczasem fiskusa obawiają się rolnicy, których uprawy (wpisywane do wniosku o dopłaty) nie pokrywają się z wypisem z ewidencji gruntów. "Co stanie się, jeżeli w gminie dowiedzą się, że uprawiam ziemię, która na mapce jest nieużytkiem i każą mi zapłacić zaległy podatek rolny?" - pytają doradców. W Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (która wymaga tylko, aby rolnicy odnotowali we wniosku wszystkie nieścisłości) problemu nie widzą. "Nie zamierzamy przekazać danych do starostw, a jedynie upominamy rolników, aby aktualizowali dane osobiście" - wyjaśnia Stanisław Barłóg, zastępca dyrektora toruńskiego oddziału agencji - podaje dziennik. (PAP)

d1m9961
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1m9961
Więcej tematów