Donald Tusk w Polsce. Zajrzeliśmy za kulisy wizyty w Krakowie
- Ludzie w kuluarowych rozmowach wręcz błagali go, żeby wrócił do Polski. Tusk nie ma żadnych barier. Ktokolwiek chciał z nim pogadać i przybić piątkę, spokojnie mógł to zrobić - mówią Wirtualnej Polsce uczestnicy spotkania z Donaldem Tuskiem w Krakowie. Zajrzeliśmy za kulisy wizyty.
Były premier dał o sobie znać w ciągu kilku dni dwukrotnie: efektowną wizytą w weekend w Krakowie i zdjęciem z liderem U2 przy plakacie z napisem "Konstytucja".
Donalda Tuska do większej aktywności i "mrugania okiem" w kierunku polskich wyborców być może skłoniła ostatnia wizyta w Małopolsce.
Dwa dni przed przyjazdem szefa Rady Europejskiej do Krakowa na Facebooku zostało utworzone wydarzenie "Dołącz do Tuska!". Organizatorzy zapraszali ludzi na "wspólny spacer z premierem" w sobotnie południe. Wydarzenie udostępniali dalej politycy PO i Nowoczesnej, choć - jak sami zapewniali nas w Sejmie - nie oni stali za jego organizacją. Nie znali nawet szczegółów eventu. Sami byli zdziwieni.
Jak się okazało, na pomysł spaceru z Tuskiem wpadły dwie osoby: Michał Sowa, syn posła Nowoczesnej Marka Sowy, i Miłosz Motyka, szef młodzieżówki PSL. Obaj znają się z Krakowa. Pierwszy z nich nie działa w żadnej partii i właśnie skończył studia, drugi odpowiada za kampanię ludowców w internecie (to Motyka wymyślił słynną akcję #samiswoi, demaskującą ludzi PiS zatrudnionych w spółkach i agencjach).
– Założyliśmy wydarzenie na Facebooku, choć nie chcieliśmy tego za bardzo promować, żeby nie wyglądało to sztucznie. Nie chcieliśmy "wielkiej pompy". Od razu pewnie pojawiłyby się pytania o czysto polityczne motywy. Chcieliśmy, by wyszło to w miarę "luźno", spontanicznie – opowiada nam Motyka.
Jak zapewnia organizator spaceru z Tuskiem, "nie był to wyreżyserowany spektakl". – Zaangażowali się przedstawiciele młodzieżówek. Donald Tusk o tym nie wiedział. Nie dawaliśmy znać otoczeniu przewodniczącego Rady Europejskiej. Nic nie uzgadnialiśmy. Z tego powodu istniała pewna obawa i zagrożenie, że ktoś z tego spaceru może zrezygnować – uśmiecha się szef młodzieżówki PSL.
– Chcieliśmy stworzyć wydarzenie łączące różne środowiska polityczne, w duchu jedności przed świętem 11 listopada. Żeby uniknąć charakteru wyłącznie politycznego. Nie chcieliśmy politycznej pogadanki i takiej nie było – dodaje nasz rozmówca.
– Jak zareagował Tusk na miejscu? – pytamy.
– Był bardzo zaskoczony i zadowolony. W Gdańsku, Sopocie czy w Warszawie mógłby się spodziewać jeszcze bardziej gorącego przyjęcia, ale my celowo chcieliśmy zrobić to w Krakowie, mieście, w którym Donald Tusk przecież często nie bywa. Tusk był mega pozytywnie zdziwiony liczbą ludzi, którzy pojawili się na rynku. Widać było ewidentnie u niego duże emocje – zapewnia Miłosz Motyka.
Inny rozmówca znający kulisy wizyty: – Plan spaceru się zmienił. Miał być obchód rynku, przejście na Bracką. Ale funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa zdecydowali inaczej, trasa spaceru została skrócona. Bo musi pan wiedzieć, że oprócz elegancko wyglądających ochroniarzy Tuska z Brukseli osłaniali go SOP-iści. Było ich chyba z dziesięciu. Mieli być ubrani po cywilnemu, a wyglądali jak pajace.
– Pan był zadowolony ze spaceru? Zwolennicy PiS i politycy tej partii twierdzili, że pojawiła się garstka osób – zagadujemy w Sejmie posła Marka Sowę, który towarzyszył Tuskowi w Krakowie.
– Na pewno nie było tam 200 osób, a zdjęcia, które miały być dowodem, że rzekomo na rynku na spotkaniu z Tuskiem było niewiele osób, zostały zrobione o innej godzinie. Nie zajmuję się szacunkami, ale moim zdaniem przemówienia Donalda Tuska słuchało 500-1000 osób – twierdzi polityk.
Pytamy osobę, która uczestniczyła w spotkaniu z Tuskiem w Międzynarodowym Centrum Kultury (jeszcze przed spacerem): czy były premier zapowiedział powrót? Złożył jakąś deklarację?
– Nie, to nie w jego stylu – słyszymy. – To stary wyga. Ale powiem panu, że ludzie w kuluarowych rozmowach wręcz błagali go, żeby wrócił do Polski. A Tusk nie ma żadnych barier, przyjmował do siebie każdego. Jak na audiencję.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl