Dokąd sięga opolska afera korupcyjna?

Jakubowska przechowywała dokument osób
zamieszanych w opolską aferę korupcyjną - twierdzi tygodnik "Nie".
- Nigdy nie przechowywałam tego dokumentu - mówi nam Jakubowska" - pisze "Gazeta Wyborcza".

30.06.2004 | aktual.: 30.06.2004 06:38

Jak podaje "Gazeta Wyborcza", według tygodnika "Nie" Jakubowska, wtedy szefowa gabinetu politycznego premiera Millera i posłanka SLD z Opolskiego, miała od 2002 r. przechowywać w swoim sejfie tajną umowę czterech działaczy zarządu miasta o podziale stanowisk i sfer wpływów w Opolu po wygraniu wyborów samorządowych. Gdy trzech sygnatariuszy tego dokumentu trafiło do aresztu - dokument miano komisyjnie spalić - cytuje dziennik.

Ja nie mam żadnego sejfu - śmieje się Jakubowska. Ale, owszem, pismo widziałam. Pokazywał mi je poseł Szteliga, nim skierował je do komisji etyki, dostał je od jednego z sygnatariuszy. Jednak nigdy nie byłam w posiadaniu takiego dokumentu - mówi "Gazecie Wyborczej".

Co było w tym dokumencie? - zastanawia się "Gazeta Wyborcza". Był tam podział strefy wpływów, władzy, kto ma pełnić stanowisko, jakie są sfery zainteresowania - mówi Andrzej Kracher, szef wojewódzkiej komisji etyki, do którego ksero tego dokumentu trafiło jeszcze przed wyborami 2002 r.

Czy taki dokument był w sejfie Jakubowskiej? - pyta "Gazeta Wyborcza". Prokurator okręgowy w Opolu Józef Niekrawiec: Odmawiam komentarza. Pytamy, czy to prawda, co donoszą lokalne media, że jeden z zatrzymanych wymienia Jakubowską jako zamieszaną w aferę ratuszową i że afera sięga rządu Millera - podaje dziennik. Odmawiam komentarza - mówi Niekrawiec. Jedyne, co mogę potwierdzić, to to, że korupcja sięga dalej niż Opolszczyzna.

Osoby zorientowane w śledztwie mówią, że przewijają się w nim nazwiska Jakubowskiej i Szteligi jako osób, przez które pieniądze z łapówek szły dla partii - podaje "Gazeta Wyborcza". Wiemy np., że jakaś osoba wzięła pieniądze, ale ich nie ma, więc możemy się tylko domyślać, gdzie poszły. Jednak to zbyt mało, by sformułować z tego materiał procesowy - mówi dziennikowi anonimowo osoba zorientowana w śledztwie. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)