Czy groźby terrorystów są rzeczywiste?
Dzienniki piszą o zagrożeniu Polski terroryzmem po tym, jak w środę nieznane dotąd ugrupowanie o nazwie "Islamska grupa Zjednoczenia" zagroziło Polsce i Bułgarii atakami terrorystycznymi, jeżeli nie wycofają swoich wojsk z Iraku.
Czy te groźby są rzeczywiste? Czy stoi za nimi Al-Kaida? - zastanawia się "Gazeta Wyborcza". Dziennik zwraca uwagę, że kilka faktów może na to wskazywać. Po pierwsze - w przeszłości zbrojne grupy powiązane z Al.-Kaidą na tej stronie przyznawały się do aktów terroru. Po drugie Grupa Islamska al Tauhid nie jest nieznana. Dziennik przypomina, że przynależność do organizacji o takiej nazwie deklarowali terroryści aresztowani niedawno w Niemczech. Jest też bardzo podobna do nazwy grupy Abu Musaba al Zarkawiego, czołowego terrorysty Al.-Kaidy w Iraku. Traktowałbym groźbę poważnie - mówi "Gazecie" ekspert arabski Oraib al Rantawi, dyrektor Centrum Studiów Politycznych w Jordanii. Stoi za tym Zarkawi lub któryś z jego oddziałów. Nie wiem, czy Zarkawi i jego ludzie naprawdę chcą i potrafią przeprowadzić ataki terrorystyczne w Warszawie czy Sofii. Ważne, że Polska i Bułgaria zostały wymienione jako priorytetowe cele. To zielone światło dla każdej organizacji czy pojedynczej osoby, która chciałaby taki zamach
przeprowadzić - twierdzi al Rantawi. Dziennik zwraca jednak uwagę, że na stronie internetowej oświadczenie mógł umieścić każdy. Nie traktujcie tego ostrzeżenia zbyt poważnie, zostało wydane przez grupę, która nie ma na razie żadnej wiarygodności - powiedziała "Gazecie" Evan Kohlmann, znawca terroryzmu z USA, autor książki "Al Kaida i Dżihad w Europie".
Zdaniem rozmówców "Rzeczpospolitej" groźby nie muszą być prawdziwe, ale trzeba je potraktować z należytą ostrożnością. Profesor Janusz Danecki, arabista z Uniwersytetu Warszawskiego, powiedział, że nigdy nie słyszał o ugrupowaniu, które podpisało się pod komunikatem. Podkreślił jednak, że sugerowałby poważne potraktowanie gróźb. Uwzględniając sytuację, jaka jest w Iraku, takich sygnałów nie można lekceważyć. Nie można wykluczyć, że terroryści są już przygotowani, mają namierzone jakieś cele w Iraku czy gdzie indziej - powiedział profesor Danecki. Hatif Janabi, pisarz i naukowiec mieszkający w Polsce, twierdzi, że po tym jak Filipińczycy ustąpili terrorystom, narażeni są wszyscy członkowie koalicji w Iraku. Ekstremiści są bowiem przekonani, że mogą zmusić do opuszczenia Bliskiego Wschodu kolejne państwa. Następni na celowniku mogą być Polacy. Jeśli ta groźba jest rzeczywiście wiarygodna, to obawiać powinni się wyjeżdżający do Iraku. Szczególnie ze względu na niebezpieczeństwo porwania - powiedział
"Rzeczpospolitej" Hatif Janabi.
Nie ma powodów do paniki - powiedział "Życiu Warszawy" pułkownik Andrzej Kolczyński, kierujący gabinetem szefa Agencji Wywiadu dodając, że Tawhid to nowe ugrupowanie, a mówienie o niej "Al-Kaida w Europie" jest na wyrost. Z kolei były szef resortu obrony Bronisław Komorowski uważa, że dyskusja o wycofaniu naszych wojsk z Iraku będzie zachętą dla terrorystów do uderzenia. Możliwość zamachu w Polsce, Bułgarii i innych krajach jest jego zdaniem realna.
Obecny minister obrony Jerzy Szmajdziński potwierdza na łamach "Trybuny", że każdy sygnał o zagrożeniu jest ważny, nawet taki, którego wiarygodność jest wątpliwa. Polska nie podejmuje działań pod wpływem szantażystów i terrorystów. Nie lekceważymy sprawy. Ważny jest każdy sygnał, nawet taki, o którym sama agencja mówi, że jego wiarygodność nie została potwierdzona - zadeklarował. Szef Agencji Bezpieczeństwa Andrzej Barcikowski zwraca uwagę, że jeśli autorem tej groźby był Tawhid, to wcale nie jest to mało znana organizacja terrorystyczna, tylko jedna z najgroźniejszych grup kierowana przez al-Zarkawiego. Jesteśmy zmobilizowani, zdajemy sobie sprawę z zagrożenia. Polska znajduje się na liście potencjalnych celów terrorystów. Nie dostajemy jednak sygnałów dotyczących bezpośredniego zagrożenia Polski - zapewnił szef ABW na łamach "Trybuny". (IAR)