ŚwiatCzechy oburzone austriackim filmem katastroficznym

Czechy oburzone austriackim filmem katastroficznym

Czeski prezydent Vaclav Klaus w
rozmowie telefonicznej z prezydentem Austrii Heinzem Fischerem
skrytykował wyemitowany w czwartek przez austriacką telewizję
film, opowiadający o fikcyjnej katastrofie w czeskiej elektrowni
atomowej Dukovany, na którą czeskie władze nie potrafią
kompetentnie zareagować - powiadomił w niedzielę wieczorem
rzecznik Klausa Radim Ochvat.

Czechy oburzone austriackim filmem katastroficznym
Źródło zdjęć: © AFP

10.11.2008 | aktual.: 10.11.2008 04:19

Rozmowa głów obu państw miała miejsce w piątek. Vaclav Klaus ocenił w niej, że projekcja tego filmu była bardzo niefortunna i nie przyczyni się do budowania zaufania między Czechami i Austrią - relacjonuje Ochvat.

W czwartek wieczorem, z okazji 30. rocznicy referendum, w którym Austriacy opowiedzieli się przeciwko stosowaniu energii jądrowej, austriacka telewizja publiczna ORF wyemitowała pełnometrażowy, stylizowany na dokument film "Pierwszy dzień".

Film w reżyserii Andreasa Prochaska, znanego austriackiego twórcy horrorów, opowiada zmyśloną historię katastrofy w elektrowni atomowej w miejscowości Dukovany na południowych Morawach, nieopodal Brna.

W piątek na projekcję zareagował też czeski ambasador w Wiedniu Jan Koukal. - Uważam, że straszenie i wprowadzanie w błąd austriackiej publiczność w ten sposób jest niefortunne i niemoralne - powiedział agencji CzTK. Zarzucił też austriackim filmowcom brak profesjonalizmu.

- Film nakręcono w sposób, który szkodzi czesko-austriackim stosunkom - ocenił Koukal. Jak wyjaśnił, czeskie władze zostały w nim przedstawione stronniczo, jako niekompetentne, nie potrafiące odpowiednio wcześnie i precyzyjnie powiadomić swoich sąsiadów o zagrożeniu.

Zarząd ORF zapewnia, że przed emisją filmu zaprezentował go do akceptacji przedstawicielowi Czech, a ten rzekomo nie zgłosił zastrzeżeń. Jednak czeska ambasada w Austrii zaprzecza, jakoby któryś z pracowników placówki widział obraz przed projekcją.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)