Było popołudnie, gdy matka sześcioletniej dziewczynki wybrała się z wizytą do rodziny. Pociechę zostawiła pod opiekę ojca dziecka. Był trzeźwy. Potem jednak wypił piwo i… odpłynął w krainę Morfeusza. Tymczasem dziewczynka bynajmniej do snu nie zamierzała się układać. Wyszła za to na parapet okna i zabijała nudę, próbując ściągnąć pranie z umieszczonej przy oknie suszarki. Wychylała się przy tym, aż wreszcie któryś z zaniepokojonych mieszkańców sąsiedniej kamienicy powiadomił policję.
Stróże prawa przyjechali od razu na miejsce, wytrwale stukali do drzwi, ale nikt nie otwierał. Wtedy w sukurs podążyła straż pożarna, która weszła do mieszkania przez okno. Tatusia spotkało przykre przebudzenie. Badanie wykazało u niego ok. 0,3 promila alkoholu. To wystarczyło, by dostał zarzut z art. 160 par. 2 kodeksu karnego. Przyznał się do winy i żałował swego postępku, więc prokuratura przychyliła się do wniosku o dobrowolne poddanie się karze (rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata). Organ ścigania pouczył również ojca, by ten powstrzymywał się od spożywania alkoholu. Ciekawe, czy po tej nauczce tatusiowi sześciolatki smakuje jeszcze chmielowy trunek?
(af)