Brzeziński: można się wycofać i nie przegrać w Iraku
Zdaniem byłego doradcy prezydenta Cartera
ds. bezpieczeństwa narodowego, Zbigniewa Brzezińskiego, USA
powinny się wycofać do końca tego roku z Iraku, gdyż dalsze
pozostawanie tam wojsk nie przyniesie zwycięstwa.
Wycofanie wojsk zwiększa tylko szanse sukcesu w dążeniu do pozostawienia w Iraku stabilnego rządu, który wcale nie musi być antyamerykański i nie będzie sprzyjał terrorystom, natomiast interesy USA w regionie może gwarantować obecność ograniczonego kontyngentu wojsk w Kuwejcie i na terenach kurdyjskich - argumentuje Brzeziński w niedzielnym "Washington Post".
"Zwycięstwo (w Iraku), tak jak go definiuje administracja (Busha) i jej zwolennicy - tzn. stworzenie stabilnej i świeckiej demokracji w zjednoczonym państwie irackim, rozbicie ruchu oporu przez wojsko amerykańskie przy pomocy armii irackiej - jest nieprawdopodobne" - pisze były szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
"Siły amerykańskie niezbędne do jego odniesienia musiałyby być o wiele większe niż obecne, a irackie poparcie dla działań przeciw rebeliantom musiałoby mieć za sobą silniejszą motywację. Obecne siły USA nie są wystarczające do zdławienia antyamerykańskiego powstania albo przerwania walk między sunnitami a szyitami" - kontynuuje Brzeziński.
Jego zdaniem, nierealne jest także stworzenie silnej narodowej armii zjednoczonego Iraku - co jest podstawą strategii USA - ponieważ "ani szyici, ani Kurdowie nie podporządkują temu celowi swoich interesów".
"Jak pokazały już spory wokół powstania nowego rządu, dwie dominujące siły w Iraku: religijny sojusz szyicki i sepratystyczni Kurdowie, mają wspólny interes w niedopuszczeniu do przywrócenia panowania sunnitów. W tym kontekście prawdziwie narodowa armia jest złudzeniem" - czytamy w artykule.
Według Brzezińskiego, dalsza obecnośc wojsk USA w Iraku podsyca tylko antyamerykańskie nastroje w tym kraju i daje pożywkę islamskim terrorystom.
Przedłużająca się wojna będzie prowadziła - jak pisze autor - do "rosnących kosztów w krwi i pieniądzach, nie wspominając o nasilającej się wrogości muzułmanów i erozji międzynarodowej legitymacji Ameryki, jej wiarygodności i moralnej reputacji".
Tomasz Zalewski