Brytyjczycy wściekli na kowboja z al‑Dair
Brytyjscy żołnierze stawiają ciężkie zarzuty "kowbojowi z al-Dair" - pilotowi amerykańskiego samolotu szturmowego A-10 Thunderbolt, który w piątek na południu Iraku ostrzelał brytyjski konwój wojskowy - informuje niemiecki "Der Spiegel" w poniedziałkowym wydaniu internetowym. Twierdzą, że Amerykanin strzelał na oślep, do nich i do irackich cywilów.
31.03.2003 21:08
Do incydentu doszło 35 km na północ od Basry, kiedy brytyjski konwój dojeżdżał do wsi koło miasteczka al-Dair. Żołnierze napotkali na większą grupę irackich wieśniaków, machających białą flagą. "Uniosłem rękę i pomachałem im" - powiedział starszy szeregowy Steven Gerrard gazecie "Times". "Widziałem, że się boją. Było mi ich żal".
Nagle rozległ się charakterystyczny odgłos ognia z działka A-10. Amerykański samolot, przeznaczony przede wszystkim do zwalczania formacji pancernych, ostrzelał brytyjskie pojazdy opancerzone.
Gerrard wyszedł z opresji ze względnie niegroźnymi poparzeniami obu rąk. Jeden żołnierz brytyjski zginął. A-10 nadlatywał nad konwój dwukrotnie, choć jego pilot nie powinien mieć wątpliwości, że pojazdy opancerzone należały do Brytyjczyków - było odpowiednio oznakowane, zgodnie z wytycznymi Amerykanów, a na jednym z nich znajdowała się brytyjska flaga.
Brytyjczycy twierdzą ponadto, że amerykański pilot, którego od razu nazwali kowbojem z al-Dair, w ogóle nie przejmował się bliskością irackich cywilów. "Był tam chłopiec w wieku może 12 lat. Stał w odległości nie większej niż 20 metrów od nas, kiedy tamten Jankes zaczął strzelać" - opowiadał Gerrard. "Cywile byli wszędzie. Ale życie ludzkie było tamtemu zupełnie obojętne. Myślę, że to był jakiś kowboj".
Amerykański generał Richard Meyers przeprosił Brytyjczyków za ten incydent. Gerrard zastanawia się, jakie konsekwencje poniesie amerykański pilot. "Zabił mojego przyjaciela i to podczas drugiego nalotu" - mówi.
Dowódca konwoju, porucznik Alex MacEwen, który został ranny podczas ataku A-10, cieszy się, że wojna już się dla niego skończyła. "Zawsze najbardziej bałem się ataków sojuszników. Moi przyjaciele i rodzina doradzali mi nawet żartem, żebym się nie przejmował Irakijczykami, żebym lepiej miał na oku Amerykanów" - powiedział. (jask)