Brytyjczycy weszli do Basry
Brytyjskie jednostki pancerne wkroczyły w niedzielę do Basry, nie zdobyły jednak centrum. Brygada "Szczurów Pustyni" prawdopodobnie pozostanie już w tym drugim co do wielkości mieście Iraku.
Kolumna ok. 40 czołgów Challenger i bojowych wozów piechoty Warrior weszła w głąb miasta, obleganego od początku wojny w Iraku.
7. brygada pancerna, znana jako "Szczury Pustyni", zaatakowała z zachodu i przebijała się w kierunku centrum, tocząc walki z Fedainami Saddama - formacją rządzącej w Iraku partii Baas. Z południa atakowała 3. brygada pancerna, która dotarła na skraj starego miasta w Basrze.
Brytyjczycy prawdopodobnie pozostaną już w liczącym 1,3 mln mieszkańców mieście. "Sądzę, że nie zamierzają się wycofać. Wydaje mi się, że teraz, kiedy miasto jest w naszych rękach, pozostaniemy tu" - powiedział rzecznik sił brytyjskich w naczelnym dowództwie w Katarze kpt Al Lockwood.
Wcześniej Lockwood mówił, że wojska brytyjskie chcą tylko zdobyć pozycje w Basrze. Okazało się jednak, że "poziom oporu jest niski", Brytyjczycy zaczęli więc napierać na irackie siły ukryte w mieście.
Według kapitana Michaela Garrawaya z Gwardii Irlandzkiej, siły brytyjskie nie weszły jeszcze do śródmieścia Basry. Oddziały Gwardii Irlandzkiej posunęły się o 2,5 km od swej bazy, usytuowanej 4-5 km od centrum.
"Operacja polega na rajdach na pozycje zajmowane przez Fedainów, zmuszamy ich do wyjścia, żeby zminimalizować straty wśród cywilów i szkody w budynkach. Potem zajmujemy ich pozycje" - tłumaczył Garraway.
Według niego, część wozów bojowych pozostaje na miejscu, a część wraca do obozu.(mp)