ŚwiatBrytyjczycy konsultują się z sojusznikami w sprawie zamachów w Londynie

Brytyjczycy konsultują się z sojusznikami w sprawie zamachów w Londynie

Brytyjskie służby specjalne, nie potrafiące jak dotąd odnaleźć sprawców czwartkowych zamachów terrorystycznych w Londynie, poprosiły o pomoc swoich kolegów z USA i kilkudziesięciu krajów europejskich - poinformował poniedziałkowy "New York Times".

W sobotę odbyło się nawet w Londynie bezprecedensowe spotkanie na ten temat, zwołane przez Scotland Yard i brytyjski kontrwywiad MI5. Uczestniczyli w nim wyżsi przedstawiciele organów ścigania i służb specjalnych z USA i krajów europejskich.

Dziennik nie podaje czy brali w nim udział przedstawiciele Polski.

Zastrzegający sobie anonimowość europejscy uczestnicy narady powiedzieli, że byli zaskoczeni jak mało na razie wiadomo o sprawcach zamachów w londyńskim metrze i autobusie komunikacji miejskiej, w którym zginęły co najmniej 52 osoby, a około 700 zostało rannych.

Zwrócenie się przez Brytyjczyków o pomoc i spotkanie w Londynie było zaskakujące, ponieważ kontrwywiad MI5 uważano dotychczas za jeden z najlepszych na świecie. Jego atutem było m.in. korzystanie z długoletniej umowy o dzieleniu się informacjami z innymi anglosaskimi krajami: USA, Kanadą, Australią i Nową Zelandią.

Jak się okazało na naradzie, po kilku dniach śledztwa w spawie ataku, Brytyjczycy wciąż nie mają podejrzanych i bardzo niewiele poszlak i tropów w sprawie.

Nie ustalono jak dotąd czy terroryści odpowiedzialni za czwartkowe zamachy są obywatelami brytyjskimi stale zamieszkałymi w Wielkiej Brytanii, czy też cudzoziemcami przybyłymi, aby przeprowadzić atak. Nie wyklucza się, że mogli przyjechać z Iraku.

Brytyjskie służby specjalne i specjaliści od terroryzmu współpracują od początku ze swymi kolegami z Hiszpanii, gdzie 11 marca ubiegłego roku terroryści islamscy podłożyli bomby w pociągach podmiejskich w Madrycie zabijając 191 osób.

Przypuszcza się, że w Londynie bomby zostały zdetonowane za pomocą elektronicznych urządzeń zegarowych, a nie telefonów komórkowych, jak w Madrycie.

Policja hiszpańska miała o wiele więcej śladów pozostawionych przez sprawców ataku - znaleziono np. samochód użyty przez terrorystów do zdetonowania jednej bomb oraz magnetofon z nagraniem fragmentów Koranu. Dzięki temu już po dwóch dniach dokonano pierwszych aresztowań.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)