Bronisław Komorowski: to było polityczne tsunami
Prezydent Bronisław Komorowski ocenił, że w życiu politycznym i mediach jest "coraz mniej refleksji o odpowiedzialności za słowo". Jak dodał, z niepokojem i bólem obserwował wtorkowe wydarzenia, które nastąpiły po publikacji "Rzeczpospolitej". - To było polityczne tsunami - powiedział prezydent.
31.10.2012 | aktual.: 31.10.2012 14:26
"Rz" podała we wtorek, że polscy prokuratorzy i biegli, którzy ostatnio badali wrak w Smoleńsku, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych - trotylu i nitrogliceryny. Informacje te zdementowała tego samego dnia Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
- Jest coś niesłychanie niepokojącego w tym, że refleksji o odpowiedzialności za słowo jest, niestety, w polskim życiu politycznym, ale i w polskich mediach - coraz mniej. Wydaje mi się, że razem powinniśmy się zastanowić, czy nie przekroczono granicy, w tym wypadku nieodpowiedzialności za słowo, tak dalece, że szkodzi to nam wszystkim - powiedział Komorowski.
Jak dodał, "jest pytanie o odpowiedzialność nie tylko polityczną, ale także moralną, być może również prawną".
- To chciałem zadedykować nam wszystkim jako element do przemyślenia w momencie, gdy staniemy nad grobami naszych bliskich w czasie święta Wszystkich Świętych - dodał prezydent.
Podkreślił, że "z ogromnym niepokojem, ale także i bólem i rozterką" obserwował wtorkowe wydarzenia w Polsce. - To jest rzecz, która powinna być przedmiotem refleksji nas wszystkich, i polityków, i dziennikarzy - a może nawet w takiej kolejności - dziennikarzy i polityków - powiedział Komorowski.
- Bo jeśli się okazuje, że jeden artykuł, oparty (...) o błędne przesłanki, czemu redakcja dała wyraz mówiąc o popełnionych błędach, wywołuje polityczne tsunami, wywołuje falę agresji politycznej, oskarżeń najdalej idących, o zabójstwo, o morderstwo, o wszystkie zbrodnie, które popełniają władze państwa polskiego, to coś niesłychanie złego się z nami wszystkimi dzieje - powiedział prezydent.
Stwierdził też, że zbliżające się święto Wszystkich Świętych powinno "być też refleksją dla nas wszystkich". - Trzeba się pochylić nad grobami swoich własnych zmarłych, pomyśleć o rodzinach tych osób, które zginęły w dramatycznej katastrofie smoleńskiej - apelował prezydent.
Jak mówił, trzeba pomyśleć o tym, co oni przeżywają, "gdy słyszą tego rodzaju agresywne wystąpienia, szkodzące opinii o Polsce, szkodzące zaufaniu obywateli państwa polskiego do państwa, ale także i szkodzące potrzebnej nam chwili refleksji i spokojnej zadumy nad losem tych, którzy odeszli - dotyczy to także 96 rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej".
We wtorek na posiedzeniu zespołu parlamentarnego zajmującego się wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej - które odbyło się jeszcze przed konferencją warszawskiej Wojskowej Prokuratury Okręgowej ws. publikacji "Rz" - szef PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że "zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta RP, innych wybitnych przedstawicieli życia publicznego, to jest po prostu niesłychana zbrodnia".
Kaczyński dodał, że "każdy, kto choćby tylko poprzez matactwo czy poplecznictwo miał z nią cokolwiek wspólnego, musi ponieść tego konsekwencje". PiS zażądało też dymisji rządu oraz zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu, na którym prokurator generalny miałby przedstawić informację ws. doniesień "Rz".
Na późniejszej konferencji prasowej informacje gazety zdementowała Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie podając, że biegli nie stwierdzili na wraku TU-154M obecności ani trotylu, ani żadnego innego materiału wybuchowego i że "dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych".
Później głos zabrał też premier Donald Tusk, który odnosząc się do wypowiedzi szefa PiS oświadczył m.in., że jest niedopuszczalne, aby lider opozycji, korzystając z nieścisłego materiału prasowego, wysnuwał wnioski, które dewastują państwo polskie.
Według premiera, Kaczyński dzieli Polaków na zwolenników i przeciwników tezy, że rząd "współuczestniczył w zbrodni zabójstwa prezydenta i 95 polskich obywateli w katastrofie smoleńskiej". Zdaniem Tuska nie sposób ułożyć sobie życie w jednym państwie z tymi, którzy formułują tego typu wnioski.