Bin Laden ma wartość tylko jako męczennik

Wieści o pojmaniu domniemanego architekta zamachów 11 września 2001 r. obiegły w środę światowe rynki, ożywiając nastroje na giełdzie i podnosząc na krótko kurs dolara. Aresztowanie Osamy byłoby z pewnością wielkim sukcesem prezydenta George'a W. Busha, w chwili gdy walczy o pozyskanie poparcia dla wojny, która może zacząć się jeszcze w tym miesiącu.

Jednak analitycy nie spodziewają się, by fortuna tak szybko opuściła bin Ladena. Jest wciąż otoczony morzem przyjaciół - twierdzi ekspert ds. terroryzmu, Zachary Abura z Bostonu. Ludzie nadal uważają go za bohatera, który odważył się stawić czoło Zachodowi.

Aresztowanie 1 marca Chalida Szajcha Mohammeda - domniemanego organizatora ataków 11 września w Nowym Jorku i Waszyngtonie, szefa operacyjnego w sztabie bin Ladena, uważanego za "mózg" terrorystycznej siatki - ożywiło nadzieje, że pierścień wokół bin Ladena zacieśnia się. Ostatni zalew pogłosek spowodowały jednak informacje z niewiarygodnego źródła.

Mało znany polityk pakistański Agha Murtaza Pooya, zastępca szefa partii socjaldemokratycznej, powiedział w środę, że w serwisie Radia Iran w języku pasztu przekazał informację, iż bin Laden "jest w areszcie". Szyicki polityk dodał, że dowiedział się o aresztowaniu bin Ladena z "wiarygodnych źródeł, które nigdy przedtem nie udzielały błędnych informacji", ale nie wie, gdzie go schwytano i gdzie obecnie przebywa.

Twierdził też, że z ogłoszeniem wiadomości czeka się jakoby do rozpoczęcia akcji wojskowej przeciwko Irakowi.

Stany Zjednoczone i Pakistan pośpieszyły z zaprzeczeniami. Również eksperci ds. organizacji terrorystycznych wątpią w możliwość schwytania kiedykolwiek bin Ladena żywego. Clive Williams z Uniwersytetu Australijskiego w Canberze jest przekonany, że "ochrona bin Ladena ma rozkaz zabicia go w razie, gdyby mógł zostać pojmany jako więzień". Sam bin Laden powiedział, że w takim wypadku spodziewa się śmierci w Afganistanie.

Przekonanie to podzielają ludzie, którzy mieli okazję spotkać ukrywającego się bojownika, a także ci, którzy próbują go rozpracować. Według wspomnianego wyżej eksperta z Bostonu, Osama nie ukrywa się, jak Chalid Szajch Mohammed, sam w mieście, lecz raczej w ufortyfikowanym miejscu odosobnienia, strzeżonym przez uzbrojonych po zęby ludzi.

Może to być typowy dom kogoś ze starszyzny plemiennej, zagubiony w skalnych występach Afganistanu, przypuszczalnie gdzieś na porowatej granicy z Pakistanem, przypominający małą fortecę otoczoną wysokim murem z suszonego mułu, z wieżą strażniczą w rogu. Niewykluczone, że bin Laden woli ukrywać się w jednej z licznych jaskiń niedaleko trójkąta, gdzie zbiegają się granice Afganistanu, Pakistanu i Iranu.

Na razie jedno jest pewne. Nikt nie skorzystał dotąd z nagrody 25 mln USD oferowanej przez Stany Zjednoczone za informacje prowadzące do aresztowania bin Ladena. Być może i dlatego, że jest to suma niewyobrażalna dla afgańskiego chłopa czy bojownika, dla którego już 100 dolarów jest sowitym wynagrodzeniem. (aka)