Bez wyborów nie będzie reformy

W czwartek i piątek oficjalnie potwierdzono,
że z planu Hausnera pozostał już tylko sam autor. Większość ustaw,
które oznaczały oszczędności na rozdmuchanych wydatkach
społecznych zmieniono tak, żeby nikt na nich nie stracił. Dziś
wygląda na to, że redukcje sprowadzą się do cięć w nakładach na
wojsko oraz ewentualnie na ubezpieczenia rolników. Może się
zresztą okazać, że w kolejnych głosowaniach niezbędne będzie
poparcie PSL i wówczas nawet rolnicze ubezpieczenia nie doznają
uszczerbku - pisze Paweł Jabłoński na łamach "Rzeczpospolitej".

26.06.2004 | aktual.: 26.06.2004 10:51

Dziś zamiast oszczędzać, wydaje się dodatkowe pieniądze, jakie wpływają do budżetu dzięki szybkiemu wzrostowi gospodarczemu. A rząd nie widzi nic zdrożnego w tym, że z planu oszczędności wychodzą nici. Wiadomo już, że ograniczenie deficytu w przyszłorocznym budżecie nie wyniknie z redukcji wydatków, lecz właśnie z wysokiego tempa rozwoju - podkreśla komentator dziennika.

Potrzeba przygotowania projektu przyszłorocznego budżetu jest dziś głównym uzasadnieniem istnienia rządu Belki. Przypomnijmy, że Marek Belka szykował już kiedyś budżet, gdy rząd miał znacznie większe poparcie polityczne. Ale nawet wówczas okazało się, że projekt nie uwzględnia zasad głoszonych przez obecnego premiera. Należy się spodziewać, że teraz będzie jeszcze gorzej. Zamiast spożytkować okres szybkiego wzrostu do w miarę bezbolesnego uzdrowienia finansów publicznych, przejemy wszystkie jego owoce. Nie należy jednak mieć o to pretensji tylko do nowego premiera. Nie da się przeprowadzić tak wielkiej reformy w sytuacji, gdy wszyscy spodziewają się wyborów. W takim okresie politycy łatwiej rozdają pieniądze, niż je oszczędzają. Jeżeli chcemy uzdrowić finanse publiczne, to najpierw musimy mieć wybory parlamentarne - zaznacza publicysta gazety. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)