Beger: jak będzie trzeba, pójdę do Strasburga!
Sąd Okręgowy w Poznaniu utrzymał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat i karę grzywny dla Renaty Beger za fałszerstwa list wyborczych w wyborach do Sejmu 2001 roku. Sąd rozpatrywał apelację b. posłanki od wyroku Sądu Rejonowego w Pile w tej sprawie. W rozmowie z Wirtualną Polską Beger zapowiada jednak, że tak tej sprawy nie zostawi.
Poznański sąd potwierdził ustalenia sądu pierwszej instancji, który uznał, że Beger dopuściła się fałszerstw. W czasie ogłaszania wyroku Beger nie było na sali sądowej.
Wirtualnej Polsce udało się jednak dodzwonić do byłej posłanki. Jak komentuje decyzję sądu? - Nie będę niczego komentować. To, co miałam do powiedzenia o polskim wymiarze sprawiedliwości, powiedziałam na ostatniej sprawie w sądzie. Mam serdecznie dość opluwania i oskarżania mnie. Wchodziłam do polityki jako uczciwa osoba, a zrezygnowałam z niej już jako przestępca. To mi wystarczy - stwierdziła.
Pytana o to, czy w przyszłości zamierza jeszcze aktywnie działać w polityce, powiedziała, że nie wie. - Na razie mam na względzie obronę swojego honoru i zamierzam wyczerpać wszystkie możliwe procedury. Jak się nie uda w kraju, to będę walczyć w Strasburgu! - zapowiada była posłanka.
W czerwcu 2008 roku Beger została skazana na karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat oraz karę grzywny w wysokości 30 tys. zł.
Jak powiedział w trakcie uzasadnienia wyroku sędzia Wojciech Wierzbicki, na sfałszowanych listach zdarzyły się liczne błędy związane z danymi osób, których podpisy sfałszowano. Występowały m.in. dane świadków z nieaktualnymi adresami i nazwiskami.
- Na listach poparcia znajdują się wpisy dotyczące osób związanych w przeszłości z państwem Beger. Na liście figurował np. adres świadka z czasów, gdy świadek pracowała u Renaty Beger. Nie ma innego wytłumaczenia jak to, że oskarżona o tym nie wiedziała i posłużyła się danymi z czasów, gdy świadek u niej pracowała - powiedział sędzia.
- Oskarżona wykorzystała zdrowe mechanizmy demokracji dla osiągnięcia partykularnego celu. Taka kara uświadomi oskarżonej moralne zło tego typu zachowania. Ponieważ sprawa cieszy się dużym zainteresowaniem w społeczeństwie, to społeczeństwo będzie widziało, że reakcja na tak daleko idące nadużycia prędzej lub później następuje. Ten wyrok będzie też formą przestrogi, że tego typu działania nie popłacają. Mogą tylko doprowadzić do dużego wstydu - dodał.
Wyrok jest prawomocny.
W czasie procesu w sprawie fałszerstw ponad 2700 osób z list poparcia kandydatów Samoobrony zaprzeczyło, że złożyło swój podpis na tej liście. Na listach widniało m.in. 10 podpisów osób nieżyjących. Dane dziewięciu osób były wpisane ręką Beger.
Proces Beger prowadzony był po raz drugi. W 2007 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił ze względów proceduralnych wyrok pilskiego sądu, który w czerwcu 2006 r. skazał ją na dwa lata wiezienia w zawieszeniu na pięć lat i 30 tys. zł grzywny za fałszerstwo list wyborczych.
Proces apelacyjny był drugim procesem, jaki Beger miała w związku z łamaniem ordynacji wyborczej.W październiku 2008 r. Sąd Rejonowy w Szamotułach uznał byłą posłankę Samoobrony za winną naruszenia ordynacji wyborczej i zasądził 7 tys. złotych grzywny. Beger przed ostatnimi wyborami w 2007 płaciła za zbieranie podpisów na listach poparcia.