Bachleda-Curuś - strażnik oscypka?
Smakowite oscypki na targowisku pod Gubałówką w Zakopanem (PAP/Grzegorz Momot)
Były burmistrz Zakopanego Adam Bachleda-Curuś powiedział, że zgłaszając do Urzędu Patentowego nazwy góralskich serów kierował się zamiarem ochrony ich znaków towarowych.
Adam Bachleda-Curuś złożył taki wniosek 1,5 roku temu, kiedy był jeszcze burmistrzem Zakopanego. Pod wnioskiem podpisał się jako osoba prywatna. Informacja ta wywołała falę oburzenia na Podhalu. Starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski określił to jako zamach na góralskie dziedzictwo.
Działałem dla tego towaru, dla tego regionu i tych ludzi - powiedział Adam Bachleda-Curuś Polskiemu Radiu. Były burmistrz Zakopanego zapewnił, że nigdy nie starał się i nie będzie się starać o zastrzeżenie nazw serów góralskich, które - jak zaznaczył - są nazwami zwyczajowymi i dobrem ogólnym i jako takie w ogóle nie mogą być zastrzeżone.
Adam Bachleda-Curuś wyjaśnił, że zgłoszenie danej nazwy do Urzędu Patentowego powoduje, iż jest ona w bazie danych i gdyby na przykład jakaś firma zagraniczna starała się o używanie nazwy "oscypek" czy "bunc", to dowie się, że nie można jej zastrzec.
Adam Bachleda-Curuś podkreślił, że zgłosił nazwy do Urzędu Patentowego, gdy na rynku europejskim - jak powiedział - zrobiło się głośno jeśli chodzi o możliwość wykorzystania oscypka jako polskiego produktu eksportowego na rynkach europejskich.
Zaszło wtedy podejrzenie - powiedział Adam Bachleda-Curuś - że jakaś osoba fizyczna bądź firma zagraniczna może zastrzec nazwę jako znak towarowy w danym kraju europejskim i takie zastrzeżenie mogłoby być skuteczne. W takiej sytuacji okazałoby się, że mimo promocji oscypka rynki europejskie byłyby dla nas zamknięte.
Wieczorem, Wiadomości w TVP 1 podały, że były burmistrz Zakopanego i organizacje zrzeszające górali osiągnęli porozumienie w sprawie tzw. wojny oscypkowej. (and)