Andrzej Duda zrobił zakupy za 37 zł. Po 3 latach sprawa wraca. Spore zamieszanie

W 2015 roku Andrzej Duda kupił w popularnym dyskoncie koszyk podstawowych produktów. Zapłacił za niego 37 zł i udowodnił, że w Polsce jest tanio. Teraz młodzieżówka Platformy chciała pokazać, jak za czasów PiS ceny poszybowały w górę. Ale coś poszło nie tak.

Andrzej Duda zrobił zakupy za 37 zł. Po 3 latach sprawa wraca. Spore zamieszanie
Źródło zdjęć: © PAP
Patryk Osowski

Był rześki piątkowy poranek 27 marca 2015 roku. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta RP Andrzej Duda i szefowa jego kampanii (ówczesna wiceprezes PiS) Beaty Szydło pojawili się w sklepie w Skalite na Słowacji. Kupili tam podstawowe produkty spożywcze i zapłacili za nie 13,29 euro (wtedy około 54 zł).

Chwilę potem pojawili się w oddalonej zaledwie o 18 km Milówce (woj. śląskie) już po polskiej stronie granicy. Za takie same zakupy zapłacili w sklepie zaledwie 37 zł 02 gr. Przedstawili to jako dowód, że wejście do strefy euro jest nieopłacalne i wiązałoby się ze wzrostem cen. Do strefy euro więc nie weszliśmy, a ceny... i tak poszły w górę. Pytanie brzmi, o ile?

Zakupy Młodych Demokratów

Teraz te same zakupy postanowili zrobić przedstawiciele Młodych Demokratów, młodzieżówki Platformy Obywatelskiej w Szczecinie.

- Szybko okazało się, że politycy Prawa i Sprawiedliwości chętnie pokazywali się na robieniu zakupów, gdy było im to na rękę. Dziś już tego nie robią, bo podstawowe produkty w czasie ich rządów mocno podrożały - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską reprezentujący tę organizację Patryk Jaskulski.

Młodym aktywistom wyszło, że teraz "koszyk Andrzeja Dudy" kosztuje już 62 zł. - Pomyliliśmy się jednak kupując masło zamiast margaryny - dodaje, a właśnie margarynę kupował w 2015 roku Andrzej Duda. Od kwoty jaką zapłacili trzeba więc odjąć 10 zł. Daje to więc 52 zł.

Nam wyszło 42,55 zł

Postanowiliśmy sprawdzić, czy faktycznie różnica cen w ostatnich latach jest aż tak wysoka. Nawet 52 zł, to aż o 15 zł więcej niż płacił Andrzej Duda. Udaliśmy się więc do popularnego dyskontu (tej samej sieci, w której zakupy robił kiedyś polityk PiS, a teraz Młodzi Demokraci).

Również kupiliśmy tam ten sam zestaw produktów: 1 litr mleka, 1 litr oleju, chleb, margarynę, 30 jaj, 1 kg cukru, 2 litry soku pomarańczowego, żółty ser i jajko z niespodzianką.

Przy kasie okazało się, że jajka są w promocji i zapłacimy o 6 zł mniej. Usłyszeliśmy, że promocja jest raczej stała, ale tak czy owak wyszło nam znacznie mniej, niż Młodym Demokratom. Analizując ich wideo zauważyliśmy, że ich zakupy nieco różniły się od zakupów Andrzeja Dudy. Tu też namieszały jajka, które w ich przypadku były lepszego rodzaju niż nasze i te, które 3 lata temu kupił Andrzej Duda. Różnica w porównaniu z 2015 rokiem wyszła więc już nie 25 zł (pierwsza wersja Młodych Demokratów), ani 15 zł (druga wersja Młodych Demokratów uwzględniająca tańsze masło), a zaledwie około 5 zł.

Obraz
© PAP

Młodzi Demokraci zapewniają, że wzrost cen w Polsce jest jednak widoczny i nikogo nie trzeba o tym przekonywać.

Podkreślają, że statystyczne gospodarstwo domowe co miesiąc ma zobowiązania na kwotę 1572 zł. - To o 61 proc. więcej niż w 2015 roku - mówią nam powołując się na badania Kantar Millward Brown. Trzy lata temu, ta kwota miała wynosić zaledwie 976 zł. W tym czasie przeciętne zarobki Polaków wzrosły z kolei tylko o niewiele ponad 6 proc.

"To są jakieś wirtualne sumy"

61 proc. to wręcz niewyobrażalna podwyżka. Ale czy faktycznie prawdziwa? Czy za telefon, wodę, wywóz śmieci, telewizję, gaz, czynsz i energię płacimy w sumie o ponad połowę więcej niż 3 lata temu?

- Oczywiście, że nie. Podwyżki mogą sięgać kilku procent. Ale mówienie o sześćdziesięciu jeden to jakaś pomyłka - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Szlachta, poseł PiS i przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych.

Zaznacza, że Kantar Millward Brown znany jest z rzetelnych badań, ale w tym konkretnym coś chyba poszło nie tak.

- Został stworzony na podstawie deklaracji jakiejś grupy osób i nie odzwierciedla rzeczywistej sytuacji Polaków. Trochę więcej zarabiamy i trochę więcej wydajemy. Raz mocno podrożały jajka, a innym razem masło. Ale nie jest przecież tak, że za podstawowe wydatki wpłacimy nagle 61 proc. więcej niż 3 lata temu - zapewnia Szlachta.

W ostatnich dniach często powoływano się również na kwotę 12 093 zł, czyli "średnie zadłużenie w KRD z tytułu niepłaconego czynszu".

Tu też zdaniem posła PiS możemy mówić o tendencyjnym przekazywaniu informacji do społeczeństwa.

- Wzięto do badania wszystkich Polaków, którzy zalegają z czynszem. Średnia w tej grupie to około 12 tys. zł. Wrażenie jest takie, że jesteśmy mocno zadłużeni. A gdzie miliony Polaków, które mają wszystko uregulowane? Przekazując wyniki takich badań trzeba więc wyraźnie podkreślić, że mówi się o zadłużeniu wśród specyficznej grupy, a nie ogółu Polaków - uważa przewodniczący Komisji Finansów Publicznych.

O tym, że podstawowe produkty drożeją, wiemy wszyscy. Ceny benzyny, masła, czy jaj, często mają prawo szokować. Cukier, chleb, margaryna i mleko wyniosły nas dzisiaj jednak prawie tyle samo, co Andrzeja Dudę w marcu 2015 r. Wychodzi więc na to, że nie jest aż tak źle, jak niektórzy próbują to przedstawić.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1394)