Andrzej Duda też miał "suflerkę"
- Bronisław Komorowski nie potrafi rozmawiać z ludźmi i musi mieć suflera - krytykowała Beata Szydło, szefowa sztabu wyborczego kandydata PiS Andrzeja Dudy. Odniosła się w ten sposób do sytuacji, gdy członkini sztabu Komorowskiego, gdy ten polemizował z niepełnosprawną kobietą, doradzała prezydentowi, mówiąc "przytulmy panią". Okazuje się jednak, że sama Szydło w podobny sposób "sterowała" Dudą podczas wieczoru wyborczego.
Jak zauważa TVN24 kandydat PiS na prezydenta również potrzebuje małego wsparcia od swoich sztabowców. Podczas wieczoru wyborczego do oszołomionego wynikiem Dudy podeszła właśnie Szydło i szepnęła mu do ucha, co powinien zrobić.
- Idź pocałuj - miała powiedzieć Szydło. W tym momencie Duda ruszył w kierunku żony i córki i uściskał obie panie.
Szefowa sztabu wyborczego przyznaje, że faktycznie poprosiła kandydata PiS, żeby podszedł do kobiet i zaprosił je na scenę.
- Proszę nie zestawiać dwóch faktów. Na wieczorze mieliśmy zaplanowane, że najpierw występuje Bronisław Komorowski, jako głowa państwa, a potem Andrzej Duda. Podeszłam do niego, żeby podszedł do żony i córki, żeby zaczął przemówienie, bo skończył przemawiać Bronisław Komorowski - tłumaczyła się na antenie TVP Info Beata Szydło.
"Komorowski nieprzewidywalny na spacerze"
Szydło wcześniej zaprezentowała na briefingu prasowym nagranie ze środowego spaceru Komorowskiego ulicami Warszawy i jego rozmowy z kobietą na wózku inwalidzkim. Widać na nim, że za prezydentem stała jego współpracowniczka, która - według napisów zamieszczonych na filmie przedstawionym przez PiS - podpowiadać miała mu reakcję na wypowiedzi pani Bogusławy, skarżącej się na trudności, jakie spotykają ją jako osobę niepełnosprawną.
- W środę pan prezydent po raz kolejny wyszedł na ulice Warszawy i okazało się, że musi mieć ze sobą suflera, żeby móc rozmawiać z Polakami - powiedziała Szydło, odnosząc się do nagrania. Dodała, że kiedy Komorowski wychodzi na spacer "jest nieprzewidywalny i właściwie strach pomyśleć, co wydarzy się na kolejnym spacerze".
"Prezydent lubi spotkania z ludźmi"
Wcześniej do tematu korzystania z usług suflerki przez prezydenta odniósł się na antenie TVN24 Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej oraz członek sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego. - Dobrze, że jest rozmowa z ludźmi. Dobrze, że jest otwartość - mówił.
Zaznaczył, że "prezydent jest tak otwartą i doświadczoną osobą, że nie musi korzystać z usług suflerki". - Każdy dobry zawodnik buduje jednak wokół siebie drużynę - dodał. Podkreślił też, że prezydent "bardzo lubi spotkania z ludźmi".
Z kolei wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski tłumaczył w TVN24, że bliscy doradcy prezydenta wykazują się czasem nadmierną gorliwością. Dodał, że był świadkiem rozmowy Komorowskiego z niepełnosprawną i - jego zdaniem - instrukcje nie były potrzebne, bo prezydent sam wiedział, jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji.
Praca i kredyt
Szeroko komentowana w internecie była też wypowiedź Komorowskiego podczas innego spaceru.
Komorowski zabiegał o poparcie wyborców na ulicach Warszawy. Szukając nowych głosów spacerował ulicami miasta. W pewnej chwili podszedł do niego młody chłopak, który zapytał, co zrobi prezydent, żeby on nie musiał wyjeżdżać z kraju do pracy. - To twoja będzie decyzja - odpowiedział Komorowski.
- Znaleźć inną pracę, wziąć kredyt - tak z kolei prezydent odpowiedział na pytanie nastolatka, jak jego siostra ma kupić mieszkanie, zarabiając 2 tys. zł.