Andrzej Duda też miał "suflerkę"
- Bronisław Komorowski nie potrafi rozmawiać z ludźmi i musi mieć suflera - krytykowała Beata Szydło, szefowa sztabu wyborczego kandydata PiS Andrzeja Dudy. Odniosła się w ten sposób do sytuacji, gdy członkini sztabu Komorowskiego, gdy ten polemizował z niepełnosprawną kobietą, doradzała prezydentowi, mówiąc "przytulmy panią". Okazuje się jednak, że sama Szydło w podobny sposób "sterowała" Dudą podczas wieczoru wyborczego.
14.05.2015 | aktual.: 14.05.2015 14:32
Jak zauważa TVN24 kandydat PiS na prezydenta również potrzebuje małego wsparcia od swoich sztabowców. Podczas wieczoru wyborczego do oszołomionego wynikiem Dudy podeszła właśnie Szydło i szepnęła mu do ucha, co powinien zrobić.
- Idź pocałuj - miała powiedzieć Szydło. W tym momencie Duda ruszył w kierunku żony i córki i uściskał obie panie.
Szefowa sztabu wyborczego przyznaje, że faktycznie poprosiła kandydata PiS, żeby podszedł do kobiet i zaprosił je na scenę.
- Proszę nie zestawiać dwóch faktów. Na wieczorze mieliśmy zaplanowane, że najpierw występuje Bronisław Komorowski, jako głowa państwa, a potem Andrzej Duda. Podeszłam do niego, żeby podszedł do żony i córki, żeby zaczął przemówienie, bo skończył przemawiać Bronisław Komorowski - tłumaczyła się na antenie TVP Info Beata Szydło.
"Komorowski nieprzewidywalny na spacerze"
Szydło wcześniej zaprezentowała na briefingu prasowym nagranie ze środowego spaceru Komorowskiego ulicami Warszawy i jego rozmowy z kobietą na wózku inwalidzkim. Widać na nim, że za prezydentem stała jego współpracowniczka, która - według napisów zamieszczonych na filmie przedstawionym przez PiS - podpowiadać miała mu reakcję na wypowiedzi pani Bogusławy, skarżącej się na trudności, jakie spotykają ją jako osobę niepełnosprawną.
- W środę pan prezydent po raz kolejny wyszedł na ulice Warszawy i okazało się, że musi mieć ze sobą suflera, żeby móc rozmawiać z Polakami - powiedziała Szydło, odnosząc się do nagrania. Dodała, że kiedy Komorowski wychodzi na spacer "jest nieprzewidywalny i właściwie strach pomyśleć, co wydarzy się na kolejnym spacerze".
"Prezydent lubi spotkania z ludźmi"
Wcześniej do tematu korzystania z usług suflerki przez prezydenta odniósł się na antenie TVN24 Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej oraz członek sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego. - Dobrze, że jest rozmowa z ludźmi. Dobrze, że jest otwartość - mówił.
Zaznaczył, że "prezydent jest tak otwartą i doświadczoną osobą, że nie musi korzystać z usług suflerki". - Każdy dobry zawodnik buduje jednak wokół siebie drużynę - dodał. Podkreślił też, że prezydent "bardzo lubi spotkania z ludźmi".
Z kolei wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski tłumaczył w TVN24, że bliscy doradcy prezydenta wykazują się czasem nadmierną gorliwością. Dodał, że był świadkiem rozmowy Komorowskiego z niepełnosprawną i - jego zdaniem - instrukcje nie były potrzebne, bo prezydent sam wiedział, jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji.
Praca i kredyt
Szeroko komentowana w internecie była też wypowiedź Komorowskiego podczas innego spaceru.
Komorowski zabiegał o poparcie wyborców na ulicach Warszawy. Szukając nowych głosów spacerował ulicami miasta. W pewnej chwili podszedł do niego młody chłopak, który zapytał, co zrobi prezydent, żeby on nie musiał wyjeżdżać z kraju do pracy. - To twoja będzie decyzja - odpowiedział Komorowski.
- Znaleźć inną pracę, wziąć kredyt - tak z kolei prezydent odpowiedział na pytanie nastolatka, jak jego siostra ma kupić mieszkanie, zarabiając 2 tys. zł.