Aleja snajperów w Gajowicach
W bloku na Gajowicach ktoś strzela do
sąsiadów z wiatrówki. Mimo powtarzającego się od kilku dni
ostrzału policja nie potrafi zlokalizować sprawcy - pisze "Słowo
Polskie-Gazeta Wrocławska"
24.11.2004 | aktual.: 24.11.2004 06:35
Pierwszy strzał padł w naszym kierunku w piątek. Stałem wtedy w oknie z dzieckiem na ręku. W niedzielę w okna trafiło już dziewięć pocisków. Tu jest prawie jak na wojnie, a policji jakby to wcale nie obchodziło - opowiada Maciej Jędruszek, mieszkaniec bloku przy ul. Gajowickiej.
Piątkowe popołudnie w jednej z klatek w bloku u zbiegu ulic Gajowickiej i Grochowej. Maciej i Katarzyna Jędruszkowie bawili się z trzyletnią córką, Martyną. Na dworze jest jeszcze jasno. Nagle w oknie pojawia się charakterystyczna dziura po pocisku. W mieszkaniu na szóstym piętrze - u Jędruszków - są nowoczesne okna z podwójnymi szybami. Na szczęście przebita została tylko zewnętrzna z nich.
Dwa dni później okazało się, że tajemniczy snajper postanowił dostarczyć policjantom znacznie więcej materiału do badań. Gdy w niedzielę wieczorem wróciliśmy do domu znalazłem dziewięć kolejnych dziur w szybach - mówi Maciej Jędruszek, którego tym razem snajper poważnie wystraszył. Wywieźliśmy córkę do babci, bo nie wiadomo co by tu mogło się jej stać. Jędruszkowie znów wezwali policję.
Policjanci twierdzą, że robią co mogą, żeby znaleźć sprawcę. Metalowa kulka, przypominająca pocisk, który funkcjonariusze znaleźli na miejscu zdarzenia trafiła już do laboratorium. Ekspertyza ustali z czego kulka została wystrzelona. Na miejscu zdarzenia zostały przeprowadzone oględziny. Poszukujemy ewentualnych świadków zdarzenia - zapewnia Paweł Petrykowski z biura prasowego dolnośląskiej policji. Robimy wszystko, żeby znaleźć sprawcę i na pewno nie odpuścimy tej sprawy - dodaje.
Mieszkańcy ostrzeliwanej klatki schodowej są przekonani, że pociski zostały wystrzelone z oddalonego o ok. 80 metrów bloku na przeciw ich okien. I że, podobnie jak kilka miesięcy temu na pobliskiej ul. Mieleckiej, strzelano z wiatrówki.