ABW i nielegalna inwigilacja prezydenta Lubina. Nowe fakty w sprawie

Stenogramy rozmów prezydenta Lubina miały posłużyć agentom ABW do wyłudzania pieniędzy od przedsiębiorców z branży śmieciowej - ujawnili dziennikarze Wiadomości Onet i "Superwizjera" TVN24. Dotarli do nagrań wskazujących, że akcją kierował kpt. Marcin P. z wrocławskiej delegatury ABW. Po tym, jak zaczęli pytać agencję kapitana, został zmuszony do odejścia.

ABW. Zdjęcie ilustracyjne
ABW. Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News | Pawel Wodzynski
oprac. PC

14.11.2024 | aktual.: 14.11.2024 08:32

W lutym dziennikarze Wiadomości Onet i "Superwizjer" TVN24 ujawnili nielegalne działania prowadzone na polecenie Marcina P. Doszło do inwigilacji prezydenta Lubina, Roberta Raczyńskiego oraz jego bliskiego współpracownika, Andrzeja Pudełki. Operacja, prowadzona za rządów PiS pod kryptonimem "Lizbona", była nieformalna i nie była nadzorowana przez prokuraturę ani sąd.

Według źródeł dziennikarzy, w 2022 r. funkcjonariusze ABW przechwycili setki stron domniemanej korespondencji Raczyńskiego i Pudełki z popularnego komunikatora. Stenogramy sugerowały, że Raczyński oraz czołowi politycy PiS z otoczenia premiera Mateusza Morawieckiego mieli czerpać zyski z nielegalnych działań związanych z odpadami na Dolnym Śląsku. Pojawiały się też wątki obyczajowe, potencjalnie mogące posłużyć do szantażowania.

Przez kilkanaście miesięcy bulwersujące treści z domniemanych rozmów nie trafiły do prokuratury. Źródła informowały, że pracownikom służb chodziło nie o sprawiedliwość, ale o zdobycie kompromitujących materiałów, by szantażować polityków i biznesmenów z Dolnego Śląska, wpływać na ich decyzje i czerpać zyski z nielegalnej akcji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mimo że od początku 2023 r. fragmenty stenogramów trafiały na skrzynki e-mailowe wielu osób na Dolnym Śląsku, Raczyński milczał. Nie zawiadomił prokuratury o możliwej inwigilacji czy szantażu. Publicznie snuł wizje, że jego ugrupowanie, Bezpartyjni Samorządowcy, może po wyborach w 2023 r. stworzyć nowy rząd z PiS lub PO.

4 listopada 2024 r., dziewięć miesięcy po ujawnieniu kulis operacji "Lizbona", Robert Raczyński zwołał w Warszawie konferencję prasową. Oświadczył, że stenogramy jego rozmów to wytwór sztucznej inteligencji, zaprzeczył inwigilacji przez ABW i poinformował o pozwie przeciwko dziennikarzom Onetu i "Superwizjera".

ABW zareagowała na publikacje, twierdząc w sierpniu 2024 r., że jej funkcjonariusze nie mieli nic wspólnego z opisanymi wydarzeniami. "W wyniku przeprowadzonych czynności wyjaśniających nie potwierdzono, aby funkcjonariusze ABW realizowali działania służbowe wobec Roberta Raczyńskiego oraz Andrzeja Pudełko" - brzmiało oświadczenie agencji.

Nowe nagrania i zeznania Łukasza Bugajskiego

Onet i "Superwizjer" dotarli do nowych dowodów podważających oficjalne wersje ABW i Raczyńskiego. Źródłem jest 32-letni Łukasz Bugajski z Wrocławia, który przekazał dziennikarzom nagrania odsłaniające kulisy akcji. Wcześniej skierował je do najważniejszych osób w państwie oraz do prokuratury.

Bugajski twierdzi, że na polecenie kpt. Marcina P., oficera z wrocławskiej delegatury ABW, nagrywał rozmowy z nim. Pierwsze nagrania miały powstać jesienią 2022 r., kolejne w 2023 r.

Na nagraniach słychać, jak Marcin P. instruuje Bugajskiego, by ten pokazał biznesmenowi Maciejowi Bodnarowi fragmenty stenogramów z nielegalnej inwigilacji, sugerując, że może mu pomóc w jego problemach w zamian za pieniądze. Bugajski miał przekazać Bodnarowi wybrane treści, wywołując w nim poczucie zagrożenia.

Marcin P. opowiada również o planach wpływania na dochodowy rynek odpadów i związanych z nim biznesach. Chciał wykorzystać zdobyte materiały do szantażowania polityków i przedsiębiorców, by czerpać z tego korzyści finansowe.

Maciej Bodnar nie chciał komentować kwestii nagrań i stenogramów, powołując się na trwające postępowanie. Łukasz Bugajski przekonuje, że zarówno on, jak i Bodnar stali się narzędziami w rękach oficerów ABW.

Kapitan Marcin P. przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że zna Bugajskiego i przedstawił go Bodnarowi, twierdząc, że przedsiębiorca szukał kogoś do sprawdzania podsłuchów. Nie chciał jednak odnosić się do kwestii stenogramów ani inwigilacji.

W wyniku ujawnienia nowych informacji, Marcin P. został zmuszony do odejścia z ABW. Sprawa miała również wpłynąć na dymisję płk. Bernarda Bogusławskiego, wiceszefa ABW w latach 2017-2024.

Obecnie prowadzone są dwa śledztwa w tej sprawie. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu bada wątki obyczajowe pojawiające się w stenogramach Raczyńskiego, natomiast śledztwo w Legnicy ma odpowiedzieć na pytania o pochodzenie stenogramów i ewentualny udział funkcjonariuszy ABW w inwigilacji.

ABW o nie udziela szczegółowych odpowiedzi na pytania dziennikarzy Onetu i "Superwizjera". Biuro prasowe ABW zasłoniło się przepisami.

Źródło: TVN24, Onet

Zobacz także
Komentarze (28)