A jednak siedzi
Korespondentowi "Trybuny" powiodło się
rozwiązanie zagadki tajemniczego milczenia izraelskich mediów
wokół sprawy Józefa Jędrucha, oczekującego w jerozolimskim
areszcie na werdykt sądowy i nieuniknioną (najpewniej) ekstradycję
do Polski.
02.10.2003 | aktual.: 02.10.2003 06:24
Wyszło na jaw, że 31-letni Jędruch oskarżany w Polsce o wyłudzenie 400 mln zł i ścigany przez polski wymiar sprawiedliwości, korzysta w Izraelu z obrony prawnej adwokata Dawida Liwai. Był on ministrem sprawiedliwości w rządzie Icchaka Rabina i uważany jest za wybitnego specjalistę w sprawach ekstradycji. Dobre związki adwokata Liwaia, zarówno z miejscowymi mediami, jak też z policją, prokuraturą i ministerstwem sprawiedliwości, umożliwiły obronie Jędrucha operację dezinformacyjną wokół okoliczności zatrzymania podejrzanego, zatajenie posunięć procesowych i wyciszenie zainteresowania prasy - pisze korespondent "Trybuny".
Jednak w świetle nowych izraelskich przepisów regulujących kwestie ekstradycji, Jędruch ma nikłe szanse na jej uniknięcie. Wyżsi urzędnicy ministerstwa sprawiedliwości są przekonani, że zostanie on przekazany Polsce nawet w przypadku uznania jego żydostwa przez rabinat i MSW. Zdaniem informatorów korespondenta "Trybuny", Jędruchowi nie zdoła pomóc również ożenek z Żydówką i poddanie się zabiegowi obrzezania - zgodnie z wymogami religii mojżeszowej.