Witold Waszczykowski odrzuca sugestie ws. kar dla Polski za nieprzyjmowanie uchodźców
Problem uchodźców nie jest połączony z funduszami strukturalnymi - oświadczył w Strasburgu szef MSZ Witold Waszczykowski, odrzucając sugestię, że nasz kraj mógłby być ukarany przez Brukselę za zamknięcie drzwi dla uchodźców.
04.04.2017 18:23
"Na otwarciu Polski państwa Europy Zachodniej zarobiły krocie"
- Nie widzę takiej możliwości, aby karać za cokolwiek Polskę, dlatego że problem uchodźców, problem imigracji nie jest połączony z funduszami strukturalnymi - powiedział szef polskiej dyplomacji dziennikarzom w Parlamencie Europejskim.
Brytyjski dziennik "The Times" powołując się na źródła unijne napisał we wtorek, że Polska i Węgry otrzymają na jesieni ultimatum w sprawie przyjęcia uchodźców. Według gazety oba kraje mogą w przypadku odmowy spotkać konsekwencje finansowe.
Witold Waszczykowski podkreślił, że Polska otrzymuje fundusze strukturalne, które były pomyślane jako narzędzie wyrównywania poziomu gospodarczego krajów unijnych i rekompensata za otwarcie rynku na silniejsze gospodarki.
- To nie ma nic wspólnego z kwestią uchodźców, migrantów i tak dalej. Nie można tych rzeczy łączyć. Na otwarciu Polski państwa Europy Zachodniej od połowy lat 90. zarobiły krocie. Fundusze strukturalne są po to, żeby te zarobki tamtych państw wyrównać takim krajom jak Polska - oświadczył szef MSZ.
Waszczykowski podkreślił, że przypominał swoim rozmówcom, z którymi spotkał się we wtorek w Parlamencie Europejskim, że kwestia uchodźców czy migracji to nie jest tylko fenomen Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, bo to również problem, który dotyczy naszej wschodniej granicy.
- To robi piorunujące wrażenie, że Polska w ubiegłym roku wydała 1 mln 260 tys. wiz Ukraińcom, z tego połowa to były wizy z prawem do dużego pobytu i do pracy. To zamyka dyskusję. To oznacza, że Polska też jest państwem, które jest narażone na wielką falę migracji. Jeśli przypominamy te twarde fakty, jest to również odbierane ze zrozumieniem - podkreślił szef MSZ.
Nawoływania do ukarania Polski
"Times" przypomniał, że Polska i Węgry dotychczas odrzucały wezwania ze strony Komisji Europejskiej do okazania solidarności z krajami południowej Europy, które w największym stopniu były obciążone napływem uchodźców z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu.
Gazeta podkreśliła, że dotychczasowa polityka uchodźcza UE "nie była udana, bo wiele państw Unii Europejskiej - w tym Austria, Słowacja i Czechy - chowało się za odmową Polski i Węgier, chcąc opóźnić zaakceptowanie kwot".
Nawoływania do ukarania m.in. Polski za brak zgody na przyjmowanie uchodźców pojawiały się wcześniej. Na początku marca Komisja Europejska zagroziła, że rozpocznie postępowania o naruszenie unijnego prawa wobec krajów, które do września br. nie zwiększą liczby przyjmowanych uchodźców w ramach unijnego programu relokacji.
Procedury o naruszenie unijnego prawa mogą w ostateczności skończyć się złożeniem przez KE skargi do Trybunału Sprawiedliwości UE, który może nałożyć kary na państwo niewdrażające prawa czy decyzji UE.
We wrześniu 2015 roku kraje UE zobowiązały się do przejęcia od Grecji i Włoch w ciągu dwóch lat co najmniej 98 tysięcy uchodźców. Dla każdego kraju przypisano kwotę uchodźców, którzy mają zostać przyjęci. Według stanu na początek miesiąca relokowano dotychczas jedynie 13,5 tysiąca osób.
Według Komisji, Polska, Austria i Węgry nie przyjęły dotąd ani jednej osoby w ramach programu relokacji, z kolei Czechy, Bułgaria, Chorwacja i Słowacja przyjęły bardzo niewielką liczbę uchodźców. Spośród pozostałych państw UE jedynie Malta i Finlandia wywiązują się ze swoich zobowiązań.
Podjęte w 2015 roku decyzje w sprawie relokacji uchodźców zakładały realizację tego programu w ciągu dwóch lat, co oznacza, że we wrześniu br. dobiegnie on końca. Jednak Komisja uważa, że po wrześniu nie wygasną automatycznie niezrealizowane zobowiązania państw unijnych do przyjęcia określonej liczby uchodźców.