Tusk podjął decyzję ws. wyborów prezydenckich
- Nie będę kandydował do fotela prezydenckiego - powiedział premier Donald Tusk podczas wystąpienia na Giełdzie Papierów Wartościowych. - Wybory są ważne, ale stawką jest tylko prestiż i zaszczyt, a nie instrumenty do właściwego rządzenia. Za bardzo cenię skuteczność. Rząd musi być jak skała, stabilny jak fundament. Chcę mieć ten instrument w ręku - powiedział premier.
- Chcę być poważnym partnerem dla Polaków. Dla mnie największym marzeniem jest sukces Polski. Wierzę w swoje siły. Dobry scenariusz dla Polski wymaga mojej obecności. Moja obecność w rządzie jest konieczna, bo "ja jeden, a ich jest dwóch". Więcej trudnych zadań zrealizuję w rządzie - powiedział premier. Podkreślił, że nadal będzie przewodniczącym PO.
Ciężka praca rządu, a nie "mieszkanie w pałacu"
Donald Tusk podkreślił, że musi trwać na tym stanowisku (premiera). - Chcę, aby rząd pod moim kierownictwem ciężko i skutecznie pracował w czasie obu kampanii (wyborczych). Więcej dobrych rzeczy, trudnych zadań zrealizuję mając w ręku instrumenty rządzenia, a nie mieszkając w pałacu - oświadczył Tusk na Giełdzie Papierów Wartościowych. - Nie chcę uczestniczyć w wyścigu, którego celem jest pałac i zaszczyt. Chcę brać udział w wielkiej batalii o wygraną Polski w wyścigu cywilizacyjnym w Europie i na świecie - dodał premier.
Obecna decyzja Donalda Tuska oznacza, że nie zmierzy się on w pierwszej turze z: Lechem Kaczyńskim, Jerzym Szmajdzińskim i Andrzejem Olechowskim.
Szef klubu PO Grzegorz Schetyna powiedział, że Platforma przedstawi w ciągu kilku tygodni kilku kandydatów do prezydentury. - Decyzja ostateczna zapadnie 16 maja podczas konwencji PO. Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski to moim osobistym zdaniem dwaj mocni kandydaci. Zrobimy wszystko, by nie doprowadzić do reelekcji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, złego prezydenta - podkreślił Schetyna.
"Decyzję podjąłem rok temu"
Premier zapowiedział, że rząd skupi się teraz na wzroście gospodarczym, ograniczaniu deficytu i długu publicznego.
Jak poinformował Tusk, już rok temu podjął decyzję, aby nie kandydować w wyborach prezydenckich, a późną wiosną 2009 roku poinformował swoich najbliższych współpracowników, że zamierza utrzymać "władzę, skuteczność i instrumenty" będące w ręku szefa rządu. Tusk mówił o swoim planie politycznym, że jest związany bezpośrednio z "szansami Polski na utrzymanie wzrostu gospodarczego" i na "poprawę bytu ludzi".
- Niektórzy sądzą, że żegnam się z istotnym marzeniem. Dla mnie naprawdę największym marzeniem jest to, żebyśmy osiągnęli sukces na wiele, wiele lat. Ja też będę miał wtedy osobistą satysfakcję - powiedział szef rządu.
Przekonywał, że - aby Polska odniosła sukces w "pościgu cywilizacyjnym" za najbardziej rozwiniętymi krajami świata, musi po pierwsze utrzymać - a w perspektywie zwiększyć - wzrost gospodarczy, a także ograniczać deficyt budżetowy i dług publiczny. W czwartek GUS podał szacunkowe dane dotyczące PKB w 2009 r. Wzrost PKB ocenił na 1,7%. Tusk podkreślił, że jesteśmy jedyną gospodarką w UE, która jest na plusie za cały rok 2009.
- Chcemy jutro przedstawić propozycje dla wszystkich partnerów politycznych i społecznych, jak ograniczyć rosnące zadłużenie i jak zmniejszyć deficyt, aby Polska stała się najbardziej atrakcyjnym miejscem w Europie do inwestowania. Abyśmy powiedzieli Polakom: to jest prosta droga, prosta nie znaczy łatwa, aby w Polsce było coraz więcej dobrze płatnych miejsc pracy. Chcę być poważnym, odpowiedzialnym partnerem także dla Polaków. Jeżeli ogłaszam jutro taki plan, to muszę trwać na tym stanowisku - zaznaczył szef rządu.
Inni konkurenci do fotela prezydenckiego
Jak do tej pory wyraźną deklarację startu w wyborach ogłosił Jerzy Szmajdziński jako kandydat SLD i Unii Pracy. - Jesteśmy w stanie iść do wyborów i je wygrać - mówił Szmajdziński. Szefem jego sztabu wyborczego będzie Aleksander Kwaśniewski.
Drugim kandydatem, który zgłosił swój udział w wyborach jest Andrzej Olechowski. Ogłosił to 21 grudnia i wtedy stwierdził, że po raz drugi będzie kandydował w wyborach prezydenckich. - Stanę do tych wyborów jako kandydat obywatelski - zapowiedział. Zyskał poparcie Stronnictwa Demokratycznego. - Jest potrzebny projekt prezydentury niezależnej. Widziałem taką potrzebę wśród Polaków stworzenia alternatywy dla tandemu Tusk - Kaczyński. Tej alternatywy nie stworzą kolejni kandydaci partyjni - powiedział Olechowski na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej.
Andrzej Olechowski ma jednak kłopot z wyłonieniem szefa swojego sztabu wyborczego, po tym, jak Paweł Piskorski zrezygnował z tej roli po zarzutach prokuratury. Poszukiwania nowego szefa trwają, rozpatrywanych jest kilka kandydatur, w tym także ze Stronnictwa Demokratycznego.
Kandydatem prezydenta Partii Demokratycznej oraz Socjaldemokracji Polskiej jest prof. Tomasz Nałęcz. Uważa on, że decyzja premiera Donalda Tuska o niebraniu udziału w tegorocznych wyborach prezydenckich, w obliczu wielu ważnych wyzwań stojących przed rządem, "wydaje się krokiem dobrym i odpowiedzialnym".
Nałęcz podkreślił, że "w obecnej sytuacji Polski, znaczących kompetencjach i możliwościach, jakie daje urząd Prezesa Rady Ministrów, oraz przy jednoczesnym, ogromnym osobistym poparciu obywateli, którym cieszy się Donald Tusk, rezygnacja z realnych kompetencji premiera na rzecz uprawnień w dużej mierze reprezentacyjnych, wydawała się marnotrawstwem i ucieczką od odpowiedzialności".