PolitykaSędzia Piotr Pszczółkowski miał być człowiekiem Kaczyńskiego w Trybunale Konstytucyjnym. Ale ciągle buntuje się przeciw PiS

Sędzia Piotr Pszczółkowski miał być człowiekiem Kaczyńskiego w Trybunale Konstytucyjnym. Ale ciągle buntuje się przeciw PiS

Sędzia Piotr Pszczółkowski miał być człowiekiem PiS w Trybunale Konstytucyjnym. Jednak po raz kolejny protestuje przeciw działaniom prezes Julii Przyłębskiej. Choć początkowo popierał przejęcie TK, teraz coraz częściej mówi jednym z głosem z sędziami nominowanymi przez PO.

Sędzia Piotr Pszczółkowski miał być człowiekiem Kaczyńskiego w Trybunale Konstytucyjnym. Ale ciągle buntuje się przeciw PiS
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński

02.02.2017 | aktual.: 03.02.2017 13:15

Choć od kilku tygodniu wokół Trybunału Konstytucyjnego jest ciszej, wcale nie oznacza to, że Prawo i Sprawiedliwość w pełni kontroluje tę instytucję. Co prawda nominatka partii Julia Przyłębska została przez prezydenta Andrzeja Dudę wyznaczona na prezesa, ale sędziowie nominowani przez PiS wciąż nie mają większości.

Uzyskają ją dopiero, gdy wyznaczą następcę sędziego Andrzeja Wróbla, który zrezygnował z posady w Trybunale i przeszedł do Sądu Najwyższego. Prezydent Andrzej Duda już podpisał jego nominację. Ale aby dopełnić formalności Zgromadzenie Ogólne sędziów TK musi wygasić jego mandat.

Teoretycznie stało się to 1 lutego, tuż po godz. 9.00. To na tę datę Julia Przyłębska zwołała ZO. Ale czwórka sędziów uważa, że przy okazji prezes TK złamała prawo. Pod oświadczeniem opublikowanym, co dość zaskakujące, na stronie Katedry Prawa Karnego UJ, podpisali się nie tylko sędziowie nominowani przez parlament zdominowany przez PO, ale także Piotr Pszczółkowski, wybrany przez PiS i zaprzysiężony przez Andrzeja Dudę.

Protest sędziów

Sędziowie przekonują, że Przyłębska nie miała prawa zwołać Zgromadzenia Ogólnego tak szybko (z zaledwie dwudniowym wyprzedzeniem, choć wymagane jest tygodniowe). Mimo tego na stronie Trybunału pojawił się komunikat informujący, że ZO się odbyło, wzięło w nim udział 10 sędziów, a 4 "przebywało na urlopie wypoczynkowym". To oznacza, że Julia Przyłębska nie przejęła się krytyką sędziów. Nie przejmie się też Sejm, który zapewne wkrótce wybierze nowego sędziego.

To kolejny przypadek zignorowania protestu wewnątrz Trybunału. Sporo wątpliwości narosło wokół wyboru Julii Przyłębskiej na prezes TK. Zaczynając od tego, że Andrzej Duda nie miał prawa wyznaczyć jej na "pełniącą obowiązki prezesa" po zakończeniu kadencji Andrzeja Rzeplińskiego, przez zbyt późne zawiadomienie o Zgromadzeniu Ogólnym (znowu 7 dni), po brak przyjęcia uchwały zatwierdzającej kandydatury. Te braki doskonale naświetla materiał wyemitowany niedawno w programie "Czarno na białym" w TVN24.

Wówczas, podobnie jak teraz, do protestujących sędziów wybranych w poprzednich kadencjach Sejmu dołączył się Piotr Pszczółkowski. Jednak do najostrzejszego starcia między nim a byłymi kolegami z ław poselskich PiS doszło jeszcze za prezesury Andrzeja Rzeplińskiego, w połowie 2016 roku. Pszczółkowski przewodniczył składowi sędziowskiemu.

Pszczółkowski vs PiS

Problem był w tym, że to skład niezgodny z obowiązującą wówczas ustawą o Trybunale (od wyborów PiS przyjęło ich kilka, w zależności od aktualnej sytuacji i potrzeb politycznych). Pszczółkowski nie tylko wziął udział w posiedzeniu, nie tylko ogłosił werdykt, ale później bronił go na konferencji prasowej. - (...) Rozstrzygnięcie ma charakter wyroku - stwierdził.

Za to posypały się na niego gromy od czołówki polityków PiS. - Ta wypowiedź wpisuje się w godną pożałowania polityczną działalność prezesa Trybunału Konstytucyjnego - mówił szef klubu Ryszard Terlecki. Rzeczniczka Beata Mazurek dodawała: - (...) Nie rozumiem kompletnie wczorajszej wypowiedzi sędziego Pszczółkowskiego.

Poseł

Zaledwie pół roku wcześniej politycy PiS bronili kandydatury Pszczółkowskiego, najpierw w Komisji Sprawiedliwości, później już na sali plenarnej. Lista zarzutów stawianych przez opozycję była długa.

Przede wszystkim fakt, że Pszczółkowski słuchał tych zarzutów z ław poselskich PiS. W wyborach parlamentarnych w 2015 roku został posłem z okręgu łódzkiego. Na trzecie miejsce na liście zasłużył kilkuletnią bliską współpracą z Antonim Macierewiczem w Zespole Smoleńskim. Jednak nawet ważniejsze wydają się być związki z Jarosławem Kaczyńskim, którego oficjalnie reprezentował w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę po katastrofie smoleńskiej.

Trwał na tym stanowisku pomimo kolejnych rewelacji ogłaszanych przez dzisiejszego szefa MON. Choć sam nie opowiedział się za teorią zamachu, intensywnie współpracował z zespołem Macierewicza, który taką tezę promował. Pszczółkowski był też pełnomocnikiem Zbigniewa Ziobry. Polityk oskarża lekarzy o błędy w sztuce, które doprowadziły do przedwczesnej śmierci jego ojca.

Nie tylko w sprawie 10 kwietnia Pszczółkowski stał tam gdzie PiS. Jeszcze przed wyborem do Trybunału pisał o konieczności sanacji i powołania nowych sędziów w miejsce tych wybranych "na zapas" przez PO i PSL. Nie przeszkadzały mu wątpliwości prawne wokół tego zabiegu.

Wraz z narastaniem szturmu na Trybunał sędzia Pszczółkowski miał coraz więcej wątpliwości co do działań PiS. Co prawda to nie oznacza, że na stałe przyłączył się do wewnętrznej opozycji w Trybunale, ale może spowolnić przejmowanie przez PiS władzy nad tą instytucją. Nawet jeśli od czasu do czasu będzie stawał okoniem, Julia Przyłębska ma inne metody, by Trybunał działał tak, jak chce tego PiS.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (223)