Panika w USA. "Wszyscy myśleli, że to zamach"
Wielu pracujących w miejscu zniszczonego w zamachach z 11 września World Trade Center było przekonanych, że wstrząsy wywołane przez wtorkowe trzęsienie ziemi to kolejny zamach terrorystyczny.
Za trzy tygodnie Ameryka uroczyście obchodzić będzie 10 rocznicę ataków na WTC i Pentagon, w których zginęło łącznie prawie 3 tys. ludzi. W Nowym Jorku, w tzw. ground zero, czyli tam gdzie stały wieżowce Światowego Centrum Handlu, trwają intensywne prace budowlane.
Kiedy tuż przed drugą po południu czasu lokalnego zatrzęsła się ziemia robotnicy na rusztowaniach i wewnątrz powstających budynków nie mieli wątpliwości – to kolejny zamach.
Większość przerwała pracę i w panice wybiegła na ulicę. W obawie przed wstrząsami wtórnymi, które według sejsmologów są bardzo prawdopodobne we wtorek po południu zakazano prac wysokościowych w mieście.
O zamachu przekonani byli także pracownicy Empire State Building, najwyższego obecnie wieżowca w Nowym Jorku.
"Sądziłam, że uderzył w nas samolot"
- Sądziłam, że uderzył w nas samolot - mówiła Marty Wiesner, która wraz z innymi w popłochu, przeskakując po kilka schodów na raz, wybiegła na ulicę.
W podobny tonie wypowiadał się Adrian Ollivierre, księgowy pracujący na 60. piętrze.
- Widziałem jak wszyscy w panice uciekają. To jest ta paranoja, którą mamy tu po zamachach z 9/11” – mówił stojąc na zewnątrz Empire State Building. „Na razie tam nie wracam. Nie mam zamiaru ryzykować życia – dodawał.
Identyczne odczucia miało także wielu mieszkańców Waszyngtonu, gdzie 11 września doszło do zamachu na Pentagon.
- Sądziliśmy, że to bomba - opowiada Cathy McDonald, pracująca w biurze Urzędu Skarbowego w centrum miasta.
- Myślami jesteśmy już przy 10. rocznicy tych strasznych zamachów i pewnie dlatego takie rzeczy przychodzą nam do głowy – mówiła.
Pentagon i Kapitol na krótko ewakuowano. Po kilkudziesięciu minutach pracownikom pozwolono wrócić jedynie po swoje rzeczy i zwolniono do domów.
Kiedy trzęsienie ziemi z epicentrum w Wirginii, najpierw wyczuwalne w Waszyngtonie, dotarło do Nowego Jorku szef miejskiej policji Raymond Kelly prowadził akurat zebranie dotyczące organizacji bezpieczeństwa podczas uroczystości rocznicowych.
W biurze komisarza nikt jednak nie spanikował.
Inaczej było na konferencji prasowej Syrusa Vance’a, nowojorskiego prokuratora, który ogłaszał właśnie wycofanie zarzutów przeciwko byłemu szefowi Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique’owi Strauss-Khanowi. Dziennikarze, a także współpracownicy prokuratora po pierwszych wstrząsach rzucili się do drzwi. Konferencję dokończono, kiedy trzęsienie ziemi ustało.
Ewakuację zarządzono za to w nowojorskim ratuszu Burmistrz miasta Michael Bloomberg wraz z innymi oficjelami opuścił budynek w eskorcie policji.
- Dla wielu z nas było to bardzo stresujące popołudnie – mówił później w jednym z lokalnych programów telewizyjnych.
W Nowym Jorku wciąż jeszcze trwa sprawdzanie budynków, dróg, mostów, a także torów metra i pociągów pod kątem ewentualnych uszkodzeń. Wiadomo już na pewno, że do żadnych poważniejszych awarii nie doszło.
Gubernator stanu Nowy Jorku Andrew Cuomo poinformował, że uszkodzeń nie zanotowano także w znajdującej w Indian Point, w pobliżu metropolii nowojorskiej, elektrowni atomowej.
Oblężenie przeżywała miejska linia alarmowa 911. W ciągu pół godziny odebrano blisko 7 tys. telefonów od podenerwowanych nowojorczyków. Normalnie przyjmuje się ich około 800.
Tomasz Bagnowski dla Wirtualnej Polski