Donos Pana Cogito
Mówiono o nim niezłomny. Jedyny, który oparł się komunistom i nie kolaborował z nimi - za przywileje, przydziały czy wysokie nakłady. Był jedynym obok Kisiela twórcą, o którym Leopold Tyrmand pisał w "Dzienniku", że w latach 50. się nie ześwinił, że nie szedł na żadne koncesje z komunistami. Okazuje się jednak, że niezłomny poeta Zbigniew Herbert był cennym informatorem peerelowskiej służby bezpieczeństwa. Informował SB przede wszystkim o środowisku polskiej emigracji w zachodniej Europie. Kontakty Zbigniewa Herberta z peerelowską bezpieką rozpoczęły się w 1967 r. i trwały prawie do końca 1970 r.
Autor "Pana Cogito" nigdy nie podpisał zobowiązania do współpracy. Ale podczas spotkań z oficerami SB obszernie opowiadał o swoich kolegach z Radia Wolna Europa i paryskiej "Kultury". Z dokumentów IPN jednoznacznie wynika, że miał świadomość, iż przekazane przez niego informacje posłużą do rozpracowania środowisk polskiej emigracji. Dla SB był niezwykle cennym źródłem, bo przed Herbertem otwierały się drzwi każdego polskiego domu we Francji czy Niemczech. Znał wszystkie ważne osoby, które pozostawały poza krajem. Spotykał się z nimi i dużo rozmawiał, a potem swoją wiedzą dzielił się z funkcjonariuszami peerelowskich tajnych służb. Zawsze odmawiał przyjęcia pieniędzy. Robił to dlatego, żeby mieć paszport i możliwość poruszania się po Europie.
Skrupulatny i dokładny
Herbert swobodnie rozmawiał z funkcjonariuszami SB. Jego oceny niektórych osób są ostre, czasem podszyte osobistymi urazami. O Jerzym Giedroyciu, redaktorze naczelnym paryskiej "Kultury", mówił, że jest człowiekiem zamkniętym, typem samotnika "o drewnianej twarzy". Dla Herberta była "to poza i rola wodza i w tym jest ukryta paranoja". Narzekał jednocześnie, że Giedroyc płaci niskie honoraria. Z opinii Herberta jasno wynika, że obaj panowie nie darzyli się sympatią.
Prof. Zdzisław Najder, były dyrektor Radia Wolna Europa, który był przyjacielem poety aż do jego śmierci w 1989 r., a ma za sobą epizod współpracy z SB (był zarejestrowany jako TW Zapalniczka), w rozmowie z "Wprost" podkreśla, iż środowisko Maisons-Laffitte nie traktowało Herberta poważnie. Ze dwa razy Zbyszek przyszedł tam na rauszu - mówi Najder. Herbert chciał na łamach "Kultury" publikować swoją twórczość, ale nie angażować się politycznie, co nie odpowiadało Jerzemu Giedroyciowi.
O pisarzu Marku Hłasce - jak wynika z raportu SB - Herbert mówił jako o "mitomanie". Historyka Petera Rainę uważał za fantastę i utopistę. Mam żal o to, że opowiadał esbekom o nas to, co usłyszał podczas bardzo prywatnych spotkań - mówi "Wprost" Peter Raina. W innym tonie Herbert opowiadał oficerom SB o swoim dobrym znajomym Tadeuszu Nowakowskim. Uważał go za jednego z najzdolniejszych pisarzy emigracyjnych. Sugerował esbekom, że należałoby porozmawiać z Nowakowskim, aby namówić go do współpracy z ówczesnymi władzami PRL. Przekonywał o tym m.in. płk. Juliana Pieniążka - podczas obiadu w hotelu Metropol w Warszawie.
SB nigdy nie zapraszała Herberta do swojej siedziby. Był znanym twórcą i jednocześnie zbyt ważnym kontaktem dla nich, żeby ktoś go przypadkiem zobaczył na przykład w Pałacu Mostowskich. Co zaskakuje, Herbert deklarował w rozmowach z esbekami pełną lojalność. W swoich raportach spisywanych po rozmowach z poetą esbecy podkreślali, że Herbert to "człowiek honoru", który we współpracę z SB "szczerze się zaangażował". Pisali, że jest "skrupulatny i dokładny".
Dialog operacyjny
Zbigniewa Herberta SB rozpracowywała w ramach operacji o kryptonimach "Herb" oraz "Bem". Tę drugą prowadzili oficerowie wywiadu. Ich kontakty z Herbertem trwały od 1967 r. do końca 1970 r. Interesowali się przede wszystkim ludźmi pracującymi w RWE oraz dla paryskiej "Kultury". Herbert był też dla nich nieocenionym analitykiem sytuacji politycznej we Francji i w Niemczech. W Niemczech Herbert spotykał się na przykład z oficerem wywiadu mjr. Józefem Nowakiem (w restauracji Kamler w Berlinie Zachodnim). Esbek odnotował, że Herbert przychodził na spotkania punktualnie. O sytuacji w środowiskach emigracyjnych mówił długo, dokładnie ją analizował. Major Nowak odnotował, że Herbert przychodził na spotkania dobrze przygotowany.
Jakub Urbański