Dorota Kołakowska pisze w Życiu, że idą złe czasy dla pracowitych mrówek dźwigających przez granicę alkohol i papierosy. Przekraczają granicę nawet kilka razy dziennie. A "import na piechotę" to dla nich często sposób na życie. "Mrówki" - drobni przemytnicy, szmuglujący przez granicę alkohol i papierosy.
Dziś najczęstszymi amatorami wolnych od cła papierosów i alkoholu są emeryci i bezrobotni. Szmuglują w torebkach foliowych litry alkoholu czy powszywane w rękawy paczki papierosów. Często wykorzystują ich gangi.
Od nowego roku "mrówkom" będzie gorzej. Ministerstwo Finansów zaostrzy przepisy dotyczące przywozu alkoholu i papierosów bez cła. Propozycje są radykalne. Kowalski przekraczający granicę mógłby przywieźć ze sobą jedną półlitrową butelkę (maks. 45-proc. alkoholu) oraz jedną paczkę papierosów. I tylko wtedy, gdyby udokumentował, że przebywał za granicą co najmniej 24 godziny.
Dziś można dwa razy w miesiącu wwieźć 1 litr wyrobów spirytusowych i 5 litrów piwa, nie płacąc cła. Celnicy nie są w stanie sprawdzić wszystkich. Deklarację celną wypełniają tylko ci, którzy wydają się podejrzani. A jeśli przewożą więcej, sprawa trafia do sądu, który - z powodu małej szkodliwości czynu - sprawę umarza.
Czy nowe przepisy powstrzymają "mrówki"? Na pewno tak. Koszty pobytu za granicą doliczone do butelki alkoholu podwyższą jej wartość i przestanie to być opłacalne - tłumaczy Krystyna Urbańska z Głównego Urzędu Ceł. (mag)
Więcej: Życie - Mrówki mają zniknąć