Znany poseł PiS był konsultantem SB?
Były bramkarz reprezentacji Polski Jan Tomaszewski, wybrany do sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości, został zarejestrowany jako konsultant przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa - ustalił "Newsweek".
30.10.2011 | aktual.: 30.10.2011 20:06
Tygodnik zacytował fragment dokumentów wytworzonych przez SB, a dotyczących Tomaszewskiego. Czytamy w nich: "Kategoria: konsultant, pseudonim 'Alex', podstawa pozyskania: dobrowolność, data pozyskania: 1986.07.28.". Według "Newsweeka" taki zapis wskazuje, że słynny piłkarz pod koniec komunizmu spotykał się ze SB.
"To rysa na wizerunku PiS"
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Girzyński nie chciał komentować tych doniesień. Mówi, że nie zna sprawy i odsyła do tych, którzy wiedzą coś na ten temat.
Z kolei poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Ryszard Kalisz uważa, że błędem jest opieranie wiedzy o przeszłości danego człowieka na dokumentach bezpieki. Dodaje, że jest to opieranie się na wiedzy funkcjonariuszy SB, a nie na prawdzie odpowiadającej rzeczywistości.
Zdaniem posła Polskiego Stronnictwa Ludowego Eugeniusza Kłopotka, do tego typu informacji należy podchodzić bardzo ostrożnie. Poseł dodał, że zaskakująca jest formuła rzekomej współpracy w charakterze konsultanta.
Poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin uważa, że ujawnienie informacji o domniemanej współpracy Tomaszewskiego jest rysą na wizerunku PiS jako partii zabiegającej o pełną lustrację. Zarazem polityk Platformy uważa, że Jan Tomaszewski powinien udowodnić, iż nie współpracował z bezpieką, zwłaszcza, że przez lata występował z pozycji autorytetu moralnego.
"Nigdy nie byłem magistrem WF"
Poseł-elekt Jan Tomaszewski powiedział Polskiej Agencji Prasowej, że nie współpracował z SB.
- W oświadczeniu lustracyjnym napisałem, że nie współpracowałem z polskimi służbami. Nigdy na nikogo nie donosiłem i nigdy nie byłem współpracownikiem SB. Nie będę udowadniał, że nie jestem wielbłądem - powiedział były piłkarz. Jak podkreślił, byłby idiotą, gdyby podjął współpracę ze służbami, "kiedy to się wszystko waliło". - Śmieszy mnie to. Jest jakaś nagonka na mnie - dodał.
W opinii Tomaszewskiego, służby mogły uznać go za konsultanta z powodu jego działalności publicznej. - Od początku lat 80. krytykowałem PZPN i polityków, którzy rządzili, doprowadzali polską piłkę do ruiny. Mówiłem to publicznie - podkreślił. - Ktoś może chciał się wykazać i pisał. Może spotykał się ze mną w PZPN czy w Łodzi, bo byłem osobą publiczną. Jeździłem po całej Polsce - dodał.
- Ktoś mógł słuchać moich wypowiedzi m.in. w telewizji, czy w Polskiej Agencji Prasowej, oceniających środowisko. Jestem jedynym człowiekiem w Polsce, który jest krytykiem PZPN - mówił.
Poseł-elekt PiS przypomniał, że w lipcu 1986 roku podjął współpracę z ówczesnym trenerem reprezentacji Polski Andrzejem Strejlauem, doradzając w sprawie trenowania bramkarzy. - Jeździłem po klubach i organizowałem pokazowe treningi. Tak było do 1989 roku. Jeśli przyjmiemy, że PZPN był agendą służb specjalnych to rzeczywiście, nie wiem, w jakiej formie byłem konsultantem, czy od treningu bramkarzy, czy też konsultantem na temat życia seksualnego mrówek - powiedział.
W opinii Tomaszewskiego przedstawione dokumenty nie dotyczą jego osoby. - Jest napisane Jan Tomaszewski syn tego i tego, magister i nauczyciel WF. Nigdy nie byłem magistrem, ani nauczycielem WF - podkreślił.
- Jestem przekonany, że w mojej teczce, nie tej konsultacyjnej, jest duża liczba donosów na mnie. Ja tej teczki nie otworzę, bo różne były czasy. Być może moi przyjaciele gdzieś na mnie donosili - powiedział.
Jak zaznaczył Tomaszewski, tego rodzaju informacje nt. współpracy dopingują go do realizowania jego hasła wyborczego: "Jeśli chcecie, by wielomiliardowe przekręty związane z budową stadionów i autostrad nie zostały zamiecione pod dywan - głosujcie na PiS". Poinformował też, że w sejmie będzie się starał o jak najszybsze powołanie komisji śledczej "ds. europrzekrętów".