Zmarły w Bytomiu 3-miesięczny chłopiec nie miał żadnych urazów
Sekcja zwłok zmarłego przed kilkoma dniami w Bytomiu trzymiesięcznego chłopca nie wykazała żadnych obrażeń kości ani tkanek miękkich. Wszystko wskazuje, że dziecko zmarło z przyczyn naturalnych - wynika z przeprowadzonych badań.
Wstępne wyniki autopsji trafiły do Prokuratury Rejonowej w Bytomiu. - Była to prawdopodobnie tzw. nagła śmierć łóżeczkowa. Dla pewności zleciliśmy jeszcze dodatkowe badania toksykologiczne - powiedział szef bytomskiej prokuratury Artur Ott.
Wyniki sekcji wykluczyły jedną z wersji, przyjętych przez prokuraturę - że ojciec mógł podczas snu przygnieść leżące obok niego dziecko. Zlecone przez prokuraturę badania toksykologiczne mają dać odpowiedź na pytanie, czy chłopczyk nie zmarł na skutek zatrucia. Dopiero za kilka tygodni będą znane wyniki badań histopatologicznych, które powinny ostatecznie potwierdzić naturalny charakter zgonu.
Do tragedii doszło w sylwestrową noc w mieszkaniu w dzielnicy Stroszek. W Nowy Rok rano policjanci zostali wezwani do jednego z mieszkań. Informację o śmierci dziecka uzyskali od pogotowia, które wcześniej wezwali jego rodzice.
Aby wyjaśnić okoliczności tragedii mundurowi zatrzymali 22-letnią matkę chłopca oraz 44-letniego ojca. Ich przesłuchanie było możliwe dopiero w środę - w chwili zatrzymania oboje byli nietrzeźwi. Kobieta miała blisko promil alkoholu w organizmie, natomiast jej partner prawie trzy promile. W środę po przesłuchaniu rodzice niemowlęcia zostali zwolnieni do domu.