Zandberg alarmuje ws. budżetówki. "Chcą to przeprowadzić cichaczem"
W środę i czwartek zostanie przeprowadzona rekonstrukcja rządu. Jednak zdaniem Adriana Zandberga jest to temat zastępczy. - Rząd próbuje cichaczem przeprowadzić to, żeby praktycznie nie było realnych podwyżek w budżetówce w kolejnym roku - stwierdził lider Partii Razem.
Zandberg był w poniedziałek gościem na antenie Polsat News.
Jak mówił, zmiany w rządzie mają znaczenie tylko dla premiera. - To Tusk ma problem, bo przegrał wybory Trzaskowskiemu. Jakie znaczenie ma to dla kogoś, kto czeka w kolejce do urologa, to czy ministrem odpowiadającym za to będzie ktoś z PSL-u, czy Platformy Obywatelskiej? - pytał polityk.
W jego ocenie realne znaczenie ma m.in. to, co rząd miał zaproponować na posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego.
- Rząd próbuje cichaczem przeprowadzić to, żeby praktycznie nie było realnych podwyżek w budżetówce w kolejnym roku. Czyli, żeby nauczyciele, żeby ludzie, którzy pracują, pomagając innym, żeby szeregowi urzędnicy realnie w kolejnym roku byli biedniejsi - stwierdził Zandberg.
Tymczasem - jak dodał - " zajmujemy się właśnie tym, że pan Kazio zastąpi pana Zdzisia".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: przeszkolenie wojskowe dla każdego? "Bez względu na płeć"
Rząd chce zamrozić podwyżki? Zandberg ostrzega
Lider Partii Razem przestrzegł przed konsekwencjami rządowych planów. - Ludzie, którzy mają kompetencje, którzy są wykształceni, którzy umieją dobrze na przykład ścigać tych, którzy popełniają przestępstwa podatkowe, będą odchodzić z pracy - ocenił.
Zaznaczył przy tym, że już dziś sytuacja materialna wielu urzędników nie jest najlepsza. Zandberg przytoczył historię, którą usłyszał od działaczki związkowej Urszuli Łobodzińskiej. Mówiła ona o jednej z szeregowych pracownic wymiaru sprawiedliwości.
- Mówiła o kobiecie, która wystąpiła o zgodę na to, żeby mogła dorabiać po godzinach w dyskoncie, w markecie, bo nie jest w stanie związać końca z końcem. Usłyszała, że nie może, bo to obraża godność zawodu. Ale to, że ona za te pieniądze, które płaci polskie państwo nie jest w stanie dzieciakom butów na zimę, to już godności zawodowej nie obraża? - powiedział Zandberg.
- Jest jeszcze czas, żeby rząd z tych obraźliwych dla pracowników propozycji się wycofywał. Zanim zaczną się protesty w szkołach. To jest decyzja rządu. Szkody będą wyglądać tak, że będziemy mieli kolejne setki wakatów w szkołach, kolejne tysiące wakatów w służbach, urzędach i że będzie działało jeszcze gorzej niż dotąd - podsumował.
Przeczytaj też:
Źródło: Polsat News