Zabójcza krew
Co najmniej dwadzieścia tysięcy kobiet w Polsce mogło zostać w latach 1991-1995 zakażonych wirusowym zapaleniem wątroby typu C (HCV) - twierdzą dziennikarze "Wprost". Zakażone mogły zostać wszystkie kobiety, które w tamtych latach były w ciąży i ujawniono u nich konflikt serologiczny z ojcem dziecka. Kobietom tym po porodzie podawano preparat krwiopochodny - immunoglobulinę anty-D.
02.06.2003 | aktual.: 02.06.2003 09:38
Jak ustalili dziennikarze gazety preparaty te produkowano przy użyciu krwi zarażonej wirusem HCV. Zarówno lekarze z Instytutu Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie (jedynego ośrodka w Polsce produkującego wówczas preparaty krwiopochodne), jak i pracownicy Wojewódzkiej Stacji Krwiodawstwa w Kielcach, skąd pochodziła zakażona krew mieli świadomość tego, że pacjentki przyjmują preparat, który zawiera wirusa HCV. Tyle, że kobiet o tym nie informowano. Żyją więc nieświadome tego, że w ich organizmie może się czaić śmiertelne zagrożenie.
Dlaczego przez kilka lat w Polsce narażono życie i zdrowie kobiet, twierdząc, że wirus HCV jest niszczony podczas produkcji immunoglobuliny, mimo że badania w innych krajach wskazywały, iż wcale tak nie jest. "Nie chce się wierzyć, że do 1995 r. produkowano preparaty dla kobiet z zarażonej krwi. Jeśli byli dawcy z wirusem i pobierano od nich zarażoną krew do produkcji preparatu, to kobiety biorące taki preparat świadomie zakażano oraz narażano ich zdrowie i życie" - mówi prof. Anna Boroń - Kaczmarska, kierownik Katedry Kliniki Chorób Zakaźnych Pomorskiej Akademii Medycznej, szefowa Stowarzyszenia Pomocy Ludziom z Chorobami Wątroby - Promocja Zdrowia i Ochrony Wątroby.
W ostatnich pięciu miesiącach w Polsce wykryto 755 nowych wypadków zakażenia tym wirusem. W 2002r. zarejestrowano 1883 nowych wypadków zachorowań na zapalenie wątroby typu C. Istnieje zagrożenie, że wkrótce liczba umierających z powodu wirusowego zapalenie wątroby typu C przekroczy liczbę umierających na AIDS - konkludują dziennikarze "Wprost".