SpołeczeństwoZ nieba na ziemię

Z nieba na ziemię

Już w 1965 r. attaché prasowy amerykańskiej ambasady pisał, że "jedyną rzeczą, która może wywołać rewolucję w tym kraju, w ciągu dwóch godzin i to całkiem przypadkowo, byłby przyjazd papieża". Jak się okazało, miał wiele racji - pisze Marcin Zaremba w "Tygodniku Powszechnym".

02.06.2004 | aktual.: 02.06.2004 08:29

“O rany boskie!” miał krzyknąć Edward Gierek, gdy usłyszał wiadomość o wyborze Karola Wojtyły na papieża. Chwilę później miał powiedzieć do żony: “Wielkie to wydarzenie dla narodu polskiego i duże komplikacje dla nas”.

22 października odbyła się w Rzymie inauguracja pontyfikatu. Polskę reprezentował Henryk Jabłoński, przewodniczący Rady Państwa. Władze zgodziły się na trzygodzinną transmisję Mszy w telewizji, co było ewenementem. (...)

Z Rzymu Jabłoński przesłał szyfrogram przeznaczony “do rąk własnych” Gierka. Relacjonując spotkanie z Papieżem, pisał, że Jan Paweł II był “szczerze wzruszony” transmisją. “Spośród bardziej szczegółowych tematów papież podniósł sprawę ratowania zabytków Krakowa. W tym kontekście wspomniał, że ma nadzieję kiedyś Kraków odwiedzić. Nie wymagało to odpowiedzi, gdyż powiedziane było mimochodem”. Szybko okazało się jednak, że dla nowego papieża sprawa pielgrzymki do Polski nie jest kwestią odległą ani marginalną.

O ewentualnym odwiedzaniu Polski przez Jana XXIII i Pawła VI Episkopat myślał już wcześniej. Kierownictwo partii nigdy jednak nie brało takiej ewentualności pod uwagę.

Wprost na temat pielgrzymki wypowiedział się Episkopat w komunikacie ogłoszonym dzień po konklawe. Było w nim zaproszenie Jana Pawła II do wzięcia udziału w uroczystościach dziewięćsetlecia śmierci biskupa Stanisława Szczepanowskiego. Później zarówno prymas Stefan Wyszyński w Warszawie, jak i arcybiskup Agostino Casoroli w Watykanie podczas różnych okazji wielokrotnie wspominali o pragnieniu Papieża odwiedzenia Polski w maju 1979 r., na obchody stanisławowskie.

Partyjni negocjatorzy postawili na swoim: nie zgodzili się, by Papież przyjechał na obchody św. Stanisława. Stanęło na czerwcu. Nie zakończyło to poufnych i “często denerwujących” - jak powiedział Kania podczas narady w MSW - rozmów co do trasy podróży i charakteru wypowiedzi Jana Pawła II.

Rozpoczął się okres przygotowań, dla władz podszyty narastającym strachem. Usiłowano zrobić wszystko, by zminimalizować ewentualne negatywne dla systemu konsekwencje wizyty: zawęzić jej program, obniżyć frekwencję, zmniejszyć rangę imprez z udziałem Papieża. - wspomina autor.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)