Strzały są prawdopodobnie odpowiedzią na zabicie kilka godzin wcześniej przez osadnika izraelskiego czterech robotników palestyńskich na Zachodnim Brzegu Jordanu.
40-letni Aszer Weis, żydowski osadnik z kolonii Szwut Rachel, przywiózł dwóch palestyńskich robotników do pracy w osiedlu Sziloh, zabrał broń pilnującemu osiedla strażnikowi i zabił obu robotników w samochodzie, a następnie otworzył ogień do innych pracujących Palestyńczyków, zabijając kolejnych dwóch i raniąc kilku. Wcześniej, po drodze, zjadł lunch ze swymi ofiarami - podały izraelskie media.
Nocne strzały z moździerza oddano mimo, że palestyński prezydent Mahmud Abbas zaapelował do swych rodaków, aby nie odpowiadali na "prowokację" i zrezygnowali z odpowiedzi na ten "terrorystyczny incydent".
Atak izraelskiego osadnika jeszcze ostrzej potępił premier Izraela Ariel Szaron, który nazwał ten czyn "aktem żydowskiego terroru", mającym utrudnić wycofanie Izraela ze Strefy Gazy.