Z moździerza do osadników
Bojownicy palestyńscy wystrzelili dwukrotnie w nocy z środy na czwartek z moździerza w kierunku jednego z osiedli żydowskich w Strefie Gazy podlegających ewakuacji. Nikt nie został poszkodowany, nie ma też szkód materialnych.
Strzały są prawdopodobnie odpowiedzią na zabicie kilka godzin wcześniej przez osadnika izraelskiego czterech robotników palestyńskich na Zachodnim Brzegu Jordanu.
40-letni Aszer Weis, żydowski osadnik z kolonii Szwut Rachel, przywiózł dwóch palestyńskich robotników do pracy w osiedlu Sziloh, zabrał broń pilnującemu osiedla strażnikowi i zabił obu robotników w samochodzie, a następnie otworzył ogień do innych pracujących Palestyńczyków, zabijając kolejnych dwóch i raniąc kilku. Wcześniej, po drodze, zjadł lunch ze swymi ofiarami - podały izraelskie media.
Nocne strzały z moździerza oddano mimo, że palestyński prezydent Mahmud Abbas zaapelował do swych rodaków, aby nie odpowiadali na "prowokację" i zrezygnowali z odpowiedzi na ten "terrorystyczny incydent".
Atak izraelskiego osadnika jeszcze ostrzej potępił premier Izraela Ariel Szaron, który nazwał ten czyn "aktem żydowskiego terroru", mającym utrudnić wycofanie Izraela ze Strefy Gazy.